single-image

PROBLEMY RODZICÓW NIE POWINNY BYĆ PROBLEMAMI DZIECI!

Aleksandra Broda

Szybkie tempo życia, wyznaczanie sobie zbyt wysokich celów i problemy, skutkują tym, że większość rodziców jest obciążonych. Nie oszukujmy się, 90% z nas zmaga się z kłopotami, które nie pozwalają czasami zasnąć. Do tego dochodzą sprzeczki małżeńskie, problemy w pracy, choroby dzieci i zmęczenie. Tym, którzy wiodą naprawdę spokojne życie, naprawdę szczerze zazdroszczę. Jednak większość czytających przyzna (nawet po cichu), że problemy, jak i sukcesy, są nieuniknionym elementem naszej egzystencji. Nie wszyscy rodzice jednak potrafią załatwiać swoje problemy z dala od dzieci. W konsekwencji przenoszą je w większym lub mniejszym stopniu na niewinne istoty, które, rzecz jasna – nie powinny w ogóle odczuć, że dzieje się coś złego.

Tak, nie powinny. Ponieważ problemy dorosłych, to tylko problemy dorosłych. Psychika dzieci nie jest gotowa na słuchanie kłótni rodziców ani na „obrywanie” za gorszy dzień jednego z nich. Nie jest też gotowa na zwierzenia, że rodzice mają problemy finansowe, uczuciowe lub jakiekolwiek inne. I dzieci nie służą do pocieszania ani nie pełnią funkcji przyjaciela, który wysłucha, wesprze i przytuli. Dzieci naprawdę nie mogą słuchać, że jeden z rodziców zawalił, jest zły. Dzieci nie mogą być pomiędzy kłótniami i problemami dorosłych. Bo nie są na to gotowe. Są tylko dziećmi, które ze wszystkich sił wierzą, że rodzice są ostoją, bezpieczeństwem i niezmiennym nurtem. Dzieci właśnie tego potrzebują. Tyle tylko jest w stanie znieść ich psychika.

Nie ma człowieka, który się nie kłóci. Zapewne nie w jednym domu, jeszcze w ten weekend, głos przybrał o wiele głośniejszy ton. Pytanie tylko – czy były obecne przy tym dzieci? Jeśli tak, to błąd. I proszę Was z tego miejsca, zmieńcie to. Dorośli powinni rozwiązywać swoje problemy między sobą. Piszę to, dlatego że coraz częściej jestem świadkiem kłótni na ulicy. Pary wyzywają się od najgorszych, używają naprawdę świńskich słów, jednocześnie pchając wózek z dzieckiem, które albo jest zdezorientowane, albo płacze. Co, w takim razie dzieje się w domu?

I tak często, jak niektórzy rodzice kłócą się przy dzieciach, tak często opiekunowie przenoszą swoje frustracje i zmęczenie na pociechy. Żeby to zauważyć, przede wszystkim należy zdać sobie z tego sprawę. Dlatego o tym dzisiaj mówimy. Wiemy, że nie wszyscy wiedzą, że to, jak zachowują się „obok” dzieci, ma na nich duży wpływ. Przede wszystkim to ogromne obciążenie emocjonalne, którego może na pierwszy rzut oka nie widać. A dziecko czuje, przeżywa, gubi się, przestaje ufać i w efekcie – szuka pocieszenia gdzie indziej.

– Poproś tatę, niech Ci kupi! Wydaje tylko pieniądze na swoją nową paniusię.

Usłyszałam kiedyś w sklepie. Szkoda mi było tego dziecka, które być może w tym momencie, poczuło się zagrożone, mniej kochane…

Zarówno zwierzanie się dzieciom ze wszystkich swoich problemów, jak i kłótnie w ich obecności, aż po przekładanie swoich emocji na nie, negatywnie wpływa na ich zdrowie psychiczne. Dorośli powinni zwierzać się dorosłym, nauczyć radzić sobie z emocjami tak, aby nie dotykały one dzieci. Oczywiście, że dzieciom należy tłumaczyć i odpowiadać na ich pytania. Ale przede wszystkim należy im uświadamiać, że to są sprawy dorosłych, które rozwiążą. I zapewniać, że dzieci nie mają się o co martwić. I przede wszystkim – nie siać paniki i nie pozwalać, aby zwątpiły w moc rodziców. W końcu rodzic, to autorytet. A nie człowiek, który wplątuje dziecko w nić swoich niepowodzeń, kłótni i wątpliwości.

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)