Żyjemy z przekonaniem: „to mnie nie dotyczy”. Kiedy słyszymy o kolejnej tragedii, współczujemy i mówimy, że dobrze, że nas to nie spotkało. I wracamy do swojej rzeczywistości, która jest wolna od złych rzeczy, wypadków i chorób. Patrzymy na swoje dzieci i chociaż może nie są wybitnymi uczniami i nie zawsze potrafią się zachować – kochamy je najmocniej. To zrozumiałe. Żyjemy przeciętnie, pracujemy, a weekendy staramy się poświęcać swojej rodzinie. Wszystko jest ok. Jakoś leci.
Nasze dzieciństwo a dzieciństwo naszych dzieci
Czy wy też tak mieliście, że jak mocno zdenerwowaliście się na rodziców w dzieciństwie, to pakowałyście chleb do plecaka i mówiliście, że się wyprowadzacie? A może czasami ktoś się z was śmiał i dokuczał? A może to rodzice często Was ranili? Nie oszukujmy się, wychowaliśmy się w czasach, w których „klapsy” były dozwolone i normalne w większości (nie mówię wszystkich) rodzin. I dzisiaj nawet możemy się z tego śmiać i rozumieć naszych rodziców. Przecież nic się takiego nie stało z nami, co nie? Jeden klaps w te czy wewte. Ale chyba nikt wtedy nie czuł się z tym komfortowo. Uczucie zdezorientowania i wstydu było o wiele bardziej odczuwalne od bólu spuchniętych pośladków.
Dzieci popełniają samobójstwa
Rośnie liczba samobójstw wśród dzieci, ale jak się okazuje – statystyki pomiędzy GUS a KGP różnią się znacznie. Nie można z nich wywnioskować wielu ważnych rzeczy, ponieważ podają co innego. Dlaczego? Być może wynika to z tego, że inaczej w ogóle przeprowadzają badania. A może po prostu samobójstwami nikt się nie interesuje i każdy chce szybko zamieść sprawę pod dywan? Jak podaje Wyborcza, codziennie tracimy jedno dziecko z powodu samobójstwa. Mało? To tak jakby w ciągu roku zniknęła jedna szkoła — tłumaczy Gazeta. W ciągu kilku lat zniknęłyby wszystkie szkoły z Twojego miasta. Myślisz, że szkoły można wybudować na nowo? Owszem, ale w żadnej szkole nie postanie już noga TYCH dzieci. Te dzieci już nigdy nie uśmiechną się do swoich rodziców. Nie zaznają miłości, nie pójdą do pracy. Nikt nie będzie w stanie wypełnić pustki, którą po sobie pozostawili.
Dzisiejsze dzieci są bardziej wrażliwe!
Dobrze, więc dlaczego porównałam nasze spuchnięte pośladki do samobójstw dzieci? Bo chociaż dzisiejsza młodzież nieźle rozrabia i według większości ludzi jest rozpieszczona, to tak naprawdę jest zagubiona, samotna i bardzo wrażliwa. Nie będę ukrywać, że mam nawet wrażenie, że dzisiejsze dzieci są jeszcze bardziej wrażliwe, niż my w ich wieku. Na to składa się wiele czynników. Komputery, technologia, pogoń rodziców za pieniędzmi, w której uczestniczą również dzieci, szybkie życie, niezdrowa i zanieczyszczona żywność. Dzisiaj z każdej strony dzieci atakowane są przez bodźce. Dzieci dzisiaj nie odpoczywają, nawet jeśli chodzą na spacery. Wchodzą do galerii handlowej – muzyka, światła, pełno ludzi. W domu wciąż włączony telewizor: sceny przemocy, horrory i wiadomości, które manipulują. Reklamy, które mówią naszym dzieciom, w co mają się bawić i jak bardzo drogie zabawki powinni kupić im rodzice. I nawet jeśli staramy się im to wszystko ograniczyć i tłumaczymy, to nie możemy ochronić ich na 100%.
Dzieci i ich niemy krzyk
A dzieci krzyczą, czasami tak cicho, że sami siebie nie słyszą. Otwierają buzię, ale po chwili ją zamykają.Patrzą się na swoich rodziców, a ich spojrzenie może powiedzieć więcej niż tysiąc słów. Ale rodzice nie chcą patrzeć albo czasami nie dostrzegają pochłonięci wirem pracy. Rodzice zawsze ufają swoim dzieciom. Wierzą, że kiedy będzie działo się coś złego, to pociechy o tym powiedzą. Ale jak dziecko ma zaufać rodzicom, skoro znalazło się na takim skraju drogi, że samo sobie przestało ufać? Jak powiedzieć opiekunom coś, co jest dla nich niezrozumiałe? Zapytajcie rodziców, którzy stracili swoje dziecko w ten sposób. Większość Wam odpowie, że nawet nie zauważyło, że dzieje się coś złego. I to nie są złe rodziny. To nie są takie rodziny, w których się nie rozmawia, nie interesuje się drugą osobą. To są zupełnie normalne rodziny — takie jak moja rodzina i Twoja.
To jest trudne. To jest niewyobrażalnie trudne – dostrzec problemy swojego dziecka ukryte pod uśmiechem. To jest trudne – zauważyć, że gasną mu oczy i błądzą po tamtej krainie. Rodzice często nie biorą słów dziecka na poważnie. Myślą sobie: „a to taki wiek, przejdzie!”.
Najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, aby uchronić życie naszych dzieci, jest słuchanie, obserwowanie i zrozumienie. Musimy wyzbyć się myśli, że „nas to nie dotyczy”.
Spójrz dzisiaj na swoje dziecko i zastanów się, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. Zainteresuj się, co robi, z kim się spotyka i co siedzi w jego głowie. To nic nie kosztuje, a może uratować życie. Życie Twojego dziecka. Nie mów, że już wiesz wszystko i nic nie musisz robić. Bo jutro chociaż nadejdzie, to nikt nie wie, jakie będzie.
800100100 – Numer zaufania dla rodziców i nauczycieli, którzy obawiają się, że dziecko może mieć depresję, padło ofiarą cyberprzemocy, jest agresywne itp. To nic nie kosztuje. Zadzwonisz? Zapisz sobie ten numer!
116111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Chcesz pomóc swojemu dziecku? Wpisz ten numer do jego telefonu lub powieś kartkę w widocznym miejscu. Boisz się jego reakcji? A nie boisz się o jego życie?!
Udostępnij ten wpis, wyślij znajomemu, porozmawiaj z dzieckiem. Nie ma na co czekać.