Nie ma rodzica idealnego. To już wiemy, a jednak za wszelką cenę staramy się, aby naszym dzieciom niczego nie zabrakło. Czytamy, edukujemy się i wdrażamy w życie. Nie robimy tego po to, aby wychować dzieci na geniuszy. Robimy to, bo wiemy, że to im potrzebne. To, co damy im teraz, będzie miało wielki wpływ na ich jutro. Dlatego przytulamy, słuchamy, trzymamy nerwy na wodzy i zawsze reagujemy. To czasami trudne, prawda? I nie zawsze wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. Jeśli wychowujesz dziecko, a nie chowasz, to wiesz, że to czasami naprawdę ciężki kawałek chleba.
I zawsze coś się pojawi. Coś wyskoczy. Coś spadnie. Nieważne, jak bardzo się starasz i trzymasz wszystko w garści, nagle okazuje się, że jednak nie jest tak dobrze. Przekonała się o tym Kasia.
Kasia? Kasia to naprawdę cudowna matka. Dba o wszystkich, a ze swoim mężem i dziećmi tworzą wspaniałą rodzinę. Rozmawiają, odrabiają lekcje i naprawdę dużo się śmieją. Kasia miewa gorsze dni. Kasia czasami denerwuje się i płacze. O co? A o wszystko. Czasami jest po prostu zmęczona. Ale kocha, rozmawia i angażuje się w wychowanie dzieci. Pewnego dnia zauważyła, że jej trzyletni synek ma dziurkę w zębie. Natomiast sześcioletnia córka zaczęła skarżyć się na ból pleców. Dlaczego? Jakim cudem? Przecież Kasia dba zarówno o dietę, jak i o higienę jamy ustnej. Dzieci nie spędzają dużo czasu przed komputerem – często chodzą na spacery. Skąd się to wszystko wzięło? Gdzie Kasia popełniła błąd?
Spadło na nią. Przygniotło. Pomyślała, że nie jest wystarczająco dobrą mamą. Zaczęła się obwiniać. Zaczęło być jej wstyd. Z tym wstydem, z poczuciem, że nie zdała egzaminu, udała się do dentysty z młodszym, a tuż po nim, do fizjoterapeuty ze starszą. Dziura w zębie zaplombowana, córkę czekały wizyty w ośrodku. Dlaczego? Skoro tak bardzo się starała?
Kiedy wszystko się uspokoiło, pojawiło się znowu coś, co próbowało ją przygnieść. Synek zaczął się awanturować. Nigdy wcześniej tego nie robił. Doszło do tego, że w sklepie wysypał towar na podłogę, by później, pomiędzy płatkami śniadaniowymi a mlekiem, mógł dać dowód swojego niezadowolenia. Ok, trzeba zachować spokój. Kasia próbowała uspokoić synka, a gdy jej się to w końcu udało, to przyjęła na siebie wszystkie spojrzenia gapiów, zaczęła sprzątać, przeprosiła. I opuściła sklep. Ze łzami w oczach, ze smutkiem i zdenerwowaniem. Teraz czekała tylko rozmowa z synem.
Zadzwonili do Kasi ze szkoły, że córka źle się poczuła i zwymiotowała. „To na pewno przez ten ser, który dałam jej na śniadanie. Pewnie był nieświeży, a ja nawet nie spróbowałam” – pomyślała. Córka Kasi przeleżała dwa dni w łóżku, a ta nie mogła jej zabrać, chociaż odrobiny bólu. I nie była w stanie oddać resztki swoich sił, by chociaż przez chwilę jej córka się pobawiła. „To przez ten ser, to przez to, że nie sprawdziłam” – wyrzuty sumienia, wyczerpanie z powodu czuwania i niemoc w związku z tym, że nie mogła pomóc, zabrać tego bólu.
A przecież Kasia i jej mąż dbają, kochają i się starają. Rozmawiają ze swoimi dziećmi, tulą i spędzają wspólnie czas. Nie ma u nich agresji, jest wsparcie i zaangażowanie. Gdzie Kasia popełniła błąd? Gdzie oni popełnili błąd?
Nigdzie. Bo tutaj błędów nie ma. Tutaj są tylko przeciwności losu, z którymi walczą. Tutaj są przypadki, małe wpadki i upadki, które są nieuniknione i świadczą tylko o tym, że żyją. Że się starają.
Powiedzcie Kasi, że jest dzielna i że nie ma się o co obwiniać. Przypomnijcie Kasi, że jest tylko człowiekiem. Że jest kochającym rodzicem i jeszcze dużo przed nią. Przed jej rodziną.