W każdej kobiecie budzi się w pewnym momencie instynkt macierzyński. Czasami przychodzi wraz z pojawieniem się dziecka, a czasami już dużo, dużo wcześniej. To normalne, że kobiety zaczynają patrzeć na swojego partnera i dostrzegają w nim idealne cechy ojca. Później zaczyna się wzdychanie do dzieci i tęsknota za tym, co jeszcze nieznane. Z każdym dniem kobieta jest coraz bardziej pewna:
Kochanie, chcę mieć dziecko!
Jest to całkowicie zdrowe i naturalne, że kobiety chcą mieć dzieci. Zwłaszcza jeśli czują się na to gotowe i mają kochającego partnera. Nieważne, czy mają dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat. U większości kobiet ten instynkt pojawi się na pewno. Ale co w sytuacji, kiedy partner nie jest na to gotowy? Albo w ogóle okaże się, że nie chce mieć dzieci? A może zawsze powtarzał, że chce powiększyć rodzinę, ale zmienił zdanie? Jest to bardzo ciężki, trudny temat. Zazwyczaj pary dochodzą do porozumienia w tej sprawie — długie, szczere rozmowy odnoszą pozytywne skutki. Mniejsza część par postanawia się rozstać i stworzyć nowe, wymarzone rodziny. Kobiety jednak nie zawsze grają fair, a chęć posiadania potomstwa „zmusza” je do robienia szokujących rzeczy. Czy którąś z tych kobiet można usprawiedliwić?
Ania
Ania zawsze chciała mieć dzieci, chociaż nie miała szczęścia w miłości. Właściwie to nigdy nie starała się o związki i nie traktowała żadnego poważnie. Za to odnosiła duże sukcesy w pracy i w bardzo szybkim tempie dorobiła się małego, chociaż nowoczesnego mieszkania na uboczach Warszawy. Jej dzieciństwo było bardzo przeciętne. Była najstarsza z piątki rodzeństwa i często pomijana przez rodziców, którzy myśleli, że skoro jest najstarsza, to sama sobie poradzi. Żyła z wielkim marzeniem, że kiedy dorośnie — pokaże rodzicom, co to znaczy prawdziwe, szczęśliwe dzieciństwo. Że poświęci dziecku całą uwagę, której sama nie miała w młodości. Niestety, była zbyt pewną siebie osobą i nie potrzebowała miłości partnerskiej. Na myśl o tym, że musiałaby dzielić się czymkolwiek, dostawała dreszczy. Jednak instynkt macierzyński dawał o sobie znać z każdym dniem coraz mocniej. Podobał jej się mężczyzna z biura, w którym pracowała: wykształcony, na wysokim stanowisku i niesamowicie przystojny. Wiedziała, że to idealny kandydat na ojca jej dziecka, bo już miał małą, kilkuletnią córeczkę, o której wspominał przy najbliższych okazjach. Szczęśliwy, kochający mąż i ojciec. Chociaż z początku miała dużo obaw, w końcu postanowiła go uwieść. Droga nie była łatwa, bo mężczyzna był wzorem wszystkich cnót – opowiada. Upiła go na imprezie firmowej, a później zaprowadziła do wynajętego pokoju hotelowego, w którym odbywała się impreza. Zanim jednak to zrobiła — policzyła sobie dni płodne i wszystko wskazywało na to, że plan może się udać. Że może w końcu zostanie mamą. Po dziewięciu miesiącach urodziła pięknego, zdrowego chłopczyka, ale mężczyzna z biura, nigdy nie dowiedział się o tym, że to on jest ojcem. Ania powiedziała mu, że ma chłopaka i że była tej feralnej nocy pijana, ale dziecko jest jej partnera. Mężczyzna uwierzył, zresztą był zbyt zajęty załatwianiem swoich spraw, żeby skojarzyć fakty. Przyznał się żonie do zdrady i ta postanowiła się z nim rozwieść. Do dzisiaj nie wie, że jest ojcem tego niewinnego dziecka.
Beata
Beata ma 26 lat i dwa miesiące temu rozstała się ze swoim partnerem. Byli razem sześć lat. Planowali ślub. Wszystko wyglądało jak bajka: Skończyli studia i właśnie zaczynali pracować w zawodzie. Obydwoje mówili, że jak tylko ich sytuacja życiowa będzie stabilna, będą starali się o dziecko. Kiedy Beata podpisała swoją pierwszą umowę na okres nieokreślony, coś w niej drgnęło. Pomyślała, że to już właśnie ten moment, aby powiększyć rodzinę. Jej partner jednak przekonywał, aby najpierw wzięli ślub i poczekali jeszcze kilka lat, bo sam nie był pewny, czy utrzyma się w pracy, która go nie satysfakcjonowała. „O więcej nie prosił — tylko o te dwa, trzy lata” – pisze. Przekonywał ją, że chce mieć dzieci, ale woli jeszcze trochę poczekać, żeby wszystko się ustabilizowało. Beata jednak ciągle drążyła temat i naciskała na partnera, żeby zgodził się na dziecko. Maciek jednak był nieugięty i prosił, przekonywał. A marzenie o macierzyństwie wciąż rosło w sercu Beaty i doszło do takiego stopnia, że zaczynała powoli nienawidzić swojego partnera. Kiedy zrozumiała, że ani prośbami, ani groźbami go nie przekona, postanowiła odejść i poszukać kogoś, kto tak jak ona, pragnie dziecka TERAZ. Znalazła nowego chłopaka na portalu randkowym, który bardzo zaimponował jej dojrzałością. „Ma 36 lat, jest kawalerem i pragnie dziecka” – opowiada na pewnej grupie na Facebooku. Zna go niespełna miesiąc, a już zamieszkali razem i starają się o dziecko.
Weronika
Weronika miała 34 lata, kiedy zaczęła zauważać, że jej zegar biologiczny tyka. Od sześciu lat była w szczęśliwym małżeństwie. „Odkąd zaczęliśmy się spotykać, mówiliśmy, że nie chcemy mieć dzieci. I ja naprawdę nie chciałam ich mieć. Pracowaliśmy za najniższą krajową. Ja na stacji, on w sieciówce budowlanej. Mieszkaliśmy w ładnym, wyremontowanym mieszkaniu odziedziczonym po jego mamie. Mimo niskich zarobków mieliśmy pieniądze na siłownię, kosmetyki i inne przyjemności” – wspomina na jednym z forum. Wszystko zmieniło się, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że nie ma już dwudziestu lat, jakkolwiek to brzmi. Przeczytała wiadomości SMS swojego męża. Pisał kiedyś do kolegi, że w pracy spodobała mu się jakaś małolata i że nawet chciał do niej zagadać. Pomyślała wtedy, że ich związek zatrzymał się na bezstresowym trybie życia. Że czas coś zmienić. Że za kilka lat skończy 40! Nie mówiąc nic mężowi, odstawiła tabletki antykoncepcyjne i pomyślała, że co ma być, to będzie. Po roku zaszła w ciążę. Udawała zdziwioną, kiedy przyznała się mężowi, że jest w ciąży. Mąż był z początku w tak wielkim szoku, że bała się, że ją zostawi. Mężczyzna jednak stwierdził, że zawiodły tabletki i tak widocznie musiało się stać. Dzisiaj są rodzicami kilkumiesięcznej dziewczynki. Uczą się rodzicielstwa, chociaż nie przychodzi im to łatwo. Weronika najprawdopodobniej nigdy nie przyzna się mężowi, że odstawiła tabletki i to wszystko było w pewien sposób zaplanowane.
Instynkt macierzyński to naturalna rzecz, która tak naprawdę przychodzi znienacka. Ciężko nad tym zapanować. Takich przypadków jak powyższe kobiety jest znacznie więcej. Czy jednak to jest właściwa droga? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie. Rozumiecie postępowanie którejś z tych kobiet? A może kogoś Wam one przypominają?