single-image

„Poświęcanie się dla dzieci” nie uczy niczego dobrego, a bardzo szkodzi.

Aleksandra Broda

Na wstępie należy zaznaczyć, że poświęcanie czasu, uwagi dziecku jest potrzebne. Jest jednak różnica pomiędzy tym, a całkowitym poświęcaniem się dla dzieci.

„Szczęśliwy rodzic, to szczęśliwe dziecko”. Oczywiście, że tak jest. Nie mówimy oczywiście o zachowaniach patologicznych, które dają złudne poczucie szczęścia. Mowa tutaj o normalnych rodzinach. O rodzicach, którzy nie znają też drugiej, dość logicznej strony medalu: „Smutny, sfrustrowany, zmęczony rodzic, to takie samo dziecko”. Wiadome jest, że dzieci chłoną emocje, jak i zachowania rodziców szybciej, niż przyswajają ich słowa. Dlatego, zanim powiemy do dziecka: „Ale ty dzisiaj jesteś nie do zniesienia”, zastanówmy się, czy my czujemy się dobrze. Gorzej, jeśli zmęczenie, smutek, towarzyszą rodzicom przez większy okres wychowania, wtedy po prostu zostawiają trwały ślad na psychice dziecka, w późniejszym orkesie – na psychice dorosłego już człowieka.

Czy rodzice powinni mieć swoje hobby, pasje, ambicje? 

„Nie jest Ci szkoda, że zostawiasz córkę i chodzisz na prawko?” Takie pytanie zadała mi ostatnio dość daleka znajoma. Szczerze powiem, że nigdy o tym nawet nie myślałam w tej kategorii. Zapewniam dziecku opiekę i idę na te dwie godziny, kilka razy w tygodniu, by zdobywać nowe umiejętności. Ale doskonale zdaję sobie sprawę z problemu, jakim jest stereotypowe myślenie, że rodzice z dzieckiem powinni być non stop. Tak głęboko mamy to jeszcze zakorzenione, że obawiamy się cokolwiek zrobić dla siebie.

Wszystko Ci poświęciłam, a teraz nie mam nic

I tutaj łatwo wpaść w skrajność, jaką jest przysłowiowe „poświęcanie się dla dziecka”. Są matki, które będąc już na emeryturze, nie potrafią odnaleźć się w świecie, ponieważ całe życie poświęciły właśnie macierzyństwu. Dzieci dorosły, a one zostały same: bez pasji, planów, znajomych. Co jednak najbardziej smuci, to fakt, że ich dzieci, w większości (ale nie we wszystkich) przypadkach, robią teraz dokładnie to samo, lub nie potrafią odnaleźć się we współczesnym świecie. Dlaczego? Ponieważ całe życie widziały poświęcającą się matkę, często zmęczoną, zaniedbaną i bez jakichkolwiek ambicji, hobby. Nasiąknęły tym tak bardzo, że teraz każde uchybienie od wykreowanej rzeczywistości, traktują jak coś złego.

Rodzice to również: przyjaciele, partnerzy, znajomi, pasjonaci i ambitni ludzie 

Dlatego, rodzice powinni mieć swoje życie poza rodzicielstwem. To przede wszystkim ich uszczęśliwia, co ma wpływ na samopoczucie i emocje dzieci. Po drugie – buduje silne relacje między partnerami. Po trzecie, co najważniejsze – pokazuje dzieciom, że z życia można korzystać, mieć pasje, ambicje. Kiedy chcę, aby moje dziecko było ambitne, staram się taka być. To czasami wiąże się z tym, że zostaje ono pod opieką kogoś innego, ale inaczej się nie da. Kiedy rodzicom zależy na tym, aby przekazać dziecku wartości takie jak praca, muszą oni pracować. Kiedy rodzice chcą, aby ich dziecko było szczęśliwe, potrafiło dać na luz, sami muszą tacy być, tak postępować. Innej opcji nie ma.

Wychowanie dzieci to priorytet, ale obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, aby dzieci miały solidny fundament pod względem emocjonalnym, psychicznym. Ten fundament buduje się przede wszystkim na podejściu rodziców: do życia i szacunku do siebie, swojego „ja”. Tak więc nie można całkowicie poświęcać się dzieciom, rezygnować ze swoich potrzeb, ambicji. Wiadomo, rodzicielstwo to również wyrzeczenia, ale nie wszystkie. Dzieci to obserwatorzy, gąbki, które chłoną emocje i uczucia. Zmęczeni, sfrustrowani, nieszczęśliwi rodzice to, bardzo możliwe, takie same dzieci, przyszli dorośli. 

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)