Chciała to zrobić, ale zawsze bała się, że i tak się nie uda. Czasami myślała o sobie, że jest piękna. A później patrzyła w lustro i dostrzegała setki mankamentów. Mówiłaby co myśli, ale bała się wchodzić w dyskusje. Tak bardzo chciałaby pochwalić się sukcesem, ale wydawało jej się, że nie jest wystarczający. Pragnęła pytać, ale bała się krytyki. Zrobiłaby pewne rzeczy inaczej, ale obawiała się hejtu na jej osobę. Zaśmiałaby się beztrosko, ale jej uśmiech nie był dobry. Chciała ubrać coś, ale jej nogi…
A z drugiej strony…
Kiedy patrzyła na pochmurne niebo, dostrzegała w nim piękno. Patrzyła na ludzi i nie widziała nic „brzydkiego”. Cieszyła się z sukcesów innych i gratulowała szczerze. W każdym odkrywała coś wyjątkowego. Jej niezwykła wrażliwość pomagała jej w zrozumieniu drugiego człowieka. Była bardzo dobra dla innych, ale nie dla siebie.
Mówią, że dopóki nie pokocha się siebie, nie można pokochać innych. To nie jest prawda. Takie myślenie dało jej złudne poczucie, że kocha siebie. Podczas kiedy to była trucizna. Związek toksyczny, najbardziej krzywdzący.
Bo nie mogła uśmiechać się wtedy, kiedy miała na to ochotę. Nie potrafiła próbować, ponieważ od razu skazywała siebie na porażkę. Co z tego, że dostrzegała kawałek czystego nieba spośród gęstych, ciemnych chmur? Co z tego, skoro nie umiała zobaczyć w sobie powodu do dumy? Gratulowała innym, ale nigdy nie pogratulowała sobie. Podziwiała piękne kreacje przyjaciółek, ale sama nie odważyłaby się w taką ubrać. Chciała, ale brakowało jej odwagi.
I chociaż nam wszystkim się tutaj wydaje, że bohaterka zmarnowała część swojego życia. I chociaż chcielibyśmy zobaczyć jej odmianę, szybki zwrot akcji typu: „Pewnego dnia zrozumiała i pokochała siebie”. Albo: „Pewnego dnia poznała mężczyznę, który dodał jej pewności siebie”. To nic z tych rzeczy, w tym scenariuszu i w scenariuszu setki tysięcy ludzi nie będzie miało racji bytu.
Ponieważ odbudowywanie poczucia własnej wartości to etap trudny, złożony. To podróż w głąb siebie i zadanie sobie pytania: co się stało, że tak bardzo nisko siebie cenimy? Czasami trzeba cofnąć się aż do dzieciństwa. Czasami do sytuacji z dorosłego już życia. Rodzimy się pewni siebie i żądni świata. Chociaż każdy z nas ma inny charakter, każdy powinien kochać siebie i doceniać. Od początku swojej drogi, aż po jej kres. W którym momencie zgubiłeś/zgubiłaś swoją pewność siebie? W którym momencie straciłeś rzeczywisty, ostry obraz swoich osiągnięć, swojego piękna i dobra, które wnosisz do życia?
Przede wszystkim jednak należy dostrzec to, jak bardzo siebie krzywdzimy. Że to nie jest normalne. Że jesteśmy największymi krytykami, ale nie tylko. Jesteśmy czasami dla siebie tak surowi, że ta toksyczność odbiera nam normalne życie. Nie obwiniajmy się! Szukajmy momentu, od którego zaczął się ten problem. Kiedy czujemy, że sami nie damy rady, skorzystajmy z pomocy ekspertów i ludzi, którzy przywrócą nas do rzeczywistości. To nie będzie łatwe. Nie napiszemy prostego scenariusza. Scenariusz ten będzie dramatem, komedią, dreszczowcem. Ale później przerodzi się w piękne ŻYCIE.