single-image

Nadmierne myślenie naprawdę szkodzi i nie pozwala cieszyć się życiem

Aleksandra Broda

Wiem, że brzmi to zabawnie, ponieważ człowiek musi myśleć. Ale jeśli nie znajdujesz się w grupie ludzi nadwydajnych mentalnie, to możesz mieć problem ze zrozumieniem ich. Tak samo, jak oni czują się niezrozumiani, ponieważ myślą, że mózg każdego człowieka działa podobnie. O co chodzi? Chodzi o to, że niektórzy ludzie za bardzo analizują wszystko, co się wokół nich dzieje. I nie potrafią nad tym zapanować. Podczas kiedy ktoś widzi kota, inna osoba zastanawia się, czy kot ten ma dom i czy przypadkiem nie jest głodny. Podczas kiedy ktoś widzi tylko jeden problem, inna osoba tworzy z jednego z problemu tysiące innych. W jej głowie pojawia się mapa myśli, która nie skończy się, dopóki mózg nie dostanie innych bodźców, czyli innych problemów albo innych tematów do analizy. Takie działania dzieją się wbrew woli. Pojawiają się w głowie i za nic nie chcą zniknąć. Nie pozwalają odpocząć.

Jeśli jesteś osobą, która wszystko analizuje, z najmniejszych rzeczy potrafi zrobić wielkie, a Twój mózg czasami jest aż spuchnięty od gonitwy myśli, albo znasz taką osobę – koniecznie przeczytaj. Może okazać się, że to nerwica, overthinking, kompleksy, albo po prostu „urok”. Nie mniej jednak musisz wiedzieć, że to nie jest do końca dobre, zwłaszcza jeśli nie potrafisz nad tym zapanować. I zwłaszcza, jeśli sama wiesz, że jesteś już tym wszystkim zmęczona.

Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z tego, że większość ludzi naprawdę nie analizuje wszystkiego i nie myśli tak intensywnie. Nadwydajnym mentalnie wydaje się, że każdy człowiek działa podobnie. A wcale tak nie jest. I to właśnie dlatego między ludźmi pojawiają się nieporozumienia, a nawet niechęć. Dlaczego? Ponieważ nadwydajni oczekują takiego samego toku rozumowania, często wydaje im się, że analizując wszystko – planują i zapobiegają. Denerwują się, że ktoś nie docenia ich szerokich horyzontów. Podczas kiedy są niekiedy ciężarem, ponieważ potrafią kogoś np. zniechęcić. Często (chociaż nie zawsze!) krzywdzą siebie sami, odbierając sobie możliwość spróbowania czegoś nowego. I krzywdzą siebie, ponieważ nie skupiają się na rzeczach, na których powinni. No i ich mózg nie odpoczywa. Nie ma takiej opcji. Zamiast cieszyć się rodzinną wycieczką, oni martwią się, że może nie starczyć pieniędzy, auto się zepsuje albo wszyscy zachorują. Kiedy wyjdą na miasto, zastanawiają się, dlaczego ktoś był dla nich niemiły. Kiedy są w pracy, nagle zaczyna wydawać się im, że coś  złego się dzieje.

Z własnego doświadczenia wiem, że nadmierne myślenie naprawdę odbiera możliwość cieszenia się życiem. I powiem Wam, że większość myśli, scenariuszy, dialogów i możliwości, które tworzymy w głowie, są niepotrzebne. Nie wydarzą się albo nie mają sensu. Albo nie ma sensu o tym myśleć, bo w końcu nie jesteśmy nadludźmi – niektórym rzeczom nie da się zapobiec. Lepiej, naprawdę lepiej dla naszego zdrowia, wyłączyć czasami myślenie i zacząć cieszyć się tym życiem. Ale żeby wyłączyć lub ograniczyć myślenie, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie powinno mieć nad nami przewagi. Należy wykorzystywać je, kiedy jest naprawdę potrzebne, ale nie można pozwalać, żeby nami zawładnęło.

Tutaj należy jasno powiedzieć, że nadmierne myślenie również ma swoje plusy. I można nadwydajność wykorzystać na swoją korzyść. Ale przede wszystkim i tak należy je ograniczyć albo nauczyć się włączać je tylko wtedy, kiedy jest to naprawdę potrzebne. Osoby nadwydajne często okazują się dobrymi strategami, potrafią dostrzec plusy i minusy, przewidzieć porażki. Nierzadko wychodzą poza schematy, które np. w pracy lub w zabawie z dziećmi się po prostu ceni. Nadwydajna osoba będzie pierwszą, która bez problemu postawi się w sytuacji innej osoby i pomoże jej tak, jak nikt inny. Jeśli tylko będzie umieć nad tym wszystkim zapanować.

Jeśli wiesz, że jesteś nadwydajna mentalnie, ale nie tracisz przez to uroków życia, nikogo tym nie krzywdzisz i potrafisz nad tym zapanować, nie musisz robić nic. To naprawdę cenny dar.

Jeśli jednak wiesz, że przesadzasz, czujesz się zmęczona, a bliscy powtarzają Ci, że za dużo się przejmujesz, że nie powinnaś tyle myśleć, to może czas coś z tym zrobić. Zwłaszcza jeśli widzisz w coraz ciemniejszych barwach, nie możesz spać spokojnie i ciągle walczysz.

Możesz po prostu nauczyć się nie słuchać tych myśli, a tylko najważniejsze np. spisywać, lub o nich mówić. Spróbuj wyjść na ulicę i nie przejmować się, co inni o Tobie powiedzą, co myślą i dlaczego właśnie tak. Wiem, że to trudne i czasochłonne. Po prostu staraj się zrozumieć to, że naprawdę większość problemów, tworzysz tylko ty. I chociaż zabrzmi to trochę brutalnie, ale mi pomogło: świat nie jest do Ciebie wrogo nastawiony, nikt nie życzy Ci źle, dla większości ludzi, którymi się przejmujesz, jesteś tylko szarym człowiekiem. Większość ludzi, których spotykasz, tak naprawdę na Ciebie nie patrzy. Tobie się tylko tak wydaje. A im więcej analizujesz, tym więcej tracisz: radość z życia, uśmiech i branie życia takim, jakie jest. Nie takim, który tworzysz sobie w głowie. Weź odpocznij, wiem jakie to męczące. Pracuj nad sobą i zdaj sobie sprawę z tego, że Twój mózg w końcu przestanie. Nie możesz go tylko karmić.

Jeśli nadal będziesz miała z tym problem – idź do psychologa. Psycholog skieruje Cię na terapię. Jeśli myślisz, że wizyty u specjalistów odbywają się tak, jak na filmach – jesteś w błędzie. Wcale nie będziesz leżała na kanapie lub kozetce, a psycholog będzie milczał i zapisywał. Po prostu sobie porozmawiacie. To być może jedyna osoba, która Ci pomoże. Dlaczego masz sobie odbierać radość z życia, ponieważ się boisz, obawiasz i w głowie piszesz czarne scenariusze?

Ja pokonałam overthinking już dawno temu. Nauczyłam się korzystać z niego, kiedy trzeba i przyniosło mi to wiele dobrego. Nadal mam skłonność do nadmiernego myślenia, ale po prostu bezczelnie to wykorzystuję. Ale już naprawdę nie tracę życia na analizowanie i nadmierne myślenie. Ile mnie to kosztowało? Nic, ale poświęciłam naprawdę dużo czasu na walkę. Na zrozumienie, że na niektóre rzeczy nie mam wpływu. I na zrozumienie, że to ja stworzyłam problemy, których wcale nie było. Że to ja wymyślałam potwory, które nawet jak mnie widzą, to omijają szerokim łukiem. I Tobie życzę tego samego, bo wiem, jak to niszczy. Jeśli masz w swoim gronie taką osobę – staraj się ją zrozumieć. Pokaż, że jeśli ją to męczy – to może zawalczyć.

Cieszymy się życiem. Nie myślmy więcej, niż trzeba.

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)