Napisała do nas Pani Magda, która chce podzielić się swoją historią #ku przestrodze. Bardzo serdecznie dziękujemy za wiadomość. Mamy nadzieję, że przekaz dotrze do rodziców. Pamiętajmy, jesteśmy tylko ludźmi- popełniamy błędy nieświadomie. Najważniejsze jest wyciąganie wniosków oraz przestrzeganie innych. Pani Magdo, jeszcze raz dziękujemy!
“Witam serdecznie
W związku z ogłoszoną przez Państwa prośba o podzielenie się własnymi nieraz przykrymi sytuacjami postanowiłam opisać, co spotkało mnie i męża- jakby się wydawało doświadczonych rodziców, w zeszłym miesiącu. Otóż:
Jestem mamą 11-letniej Zuzi i 9-letniego Kamila i jakby na to nie patrzeć opiekunem schroniskowego psiaka 5-miesięcznego Harry’ego.
W połowie września w pewną upalną niedzielę postanowiliśmy z mężem, że wybierzemy się na grzybobranie. I tak też zrobiliśmy. Dzieci zbierały grzybki i przez 4 godzinki biegały po świeżym powietrzu. Po powrocie do domu zajęliśmy się oporządzaniem zbiorów, przygotowaniem do szkoły itp. itd. Z racji tego, że lubimy (lubiliśmy) z mężem wieczorne spacery z psem, gdy nadeszła godzina 21 poprosiliśmy dzieci o to, aby zabrały się do kąpieli i zaraz po o udanie się do łóżek. Odkąd mamy pasa każdy wieczór wyglądał bardzo podobnie, więc nie przypuszczaliśmy nawet, co mogło nas spotkać. Właśnie do tego dnia…
Po 30-minutowym spacerze wracając już do domu, spotkaliśmy sąsiada- dosłownie pod klatką schodową i zamieniliśmy z nim parę zdań, gdyż posiada pieska w wieku naszego, więc powymienialiśmy kilka uwag…. O godzinie 22 mąż zasugerował, abyśmy udali się już do domu, więc tak też uczyniliśmy. Widząc, że oświetlenie w mieszkaniu nie zmieniło się od naszego wyjścia, sądziliśmy, że dzieci jeszcze nie śpią. Zwyczajowo córka zamknęła po naszym wyjściu drzwi od wewnątrz, które można otworzyć tylko i wyłącznie właśnie od środka mieszkania. Więc dzwonimy….cisza….dzwonimy dalej i nadal cisza. Głucha cisza…..po 10 minutach ciągłego dzwonienia ogarnął mnie paniczny strach, więc zmieniliśmy taktykę: ja dzwoniłam na domofon- mąż na dzwonek przy drzwiach i dodatkowo na telefony dzieci. Cisza…. Nie pomogły nawoływania, szarpania klamką, uderzanie w drzwi…. Więc przed godziną 23 postanowiłam zadzwonić na straż pożarną z zapytaniem, gdzie powinnam dzwonić po pomoc w takiej sytuacji, na co przemiły Pan strażak oznajmił, że jeśli w mieszkaniu są dzieci, to muszą przyjechać Oni, bo MOGŁO SIĘ STAĆ COŚ ZŁEGO. I to zdanie wywołało we mnie falę koszmarnych wyobrażeń…. że się wygłupiali i stało się coś złego, że podczas kąpieli poraził ich prąd…wyobraźnia wzięła górę…. Biorąc pod uwagę fakt, iż obecnie jestem w 7 miesiącu ciąży, mogło się to skończyć tragicznie. Policja oraz dwie straże podjechały pod blok po godzinie 23. Za pomocą zwyżki strażak wyważył okno ( drugie piętro) i wszedł do mieszkania. Co się okazało… Nasze dzieci były tak zmęczone hasaniem w ciągu dnia, że najzwyczajniej w świecie ZASNĘŁY, nie słysząc nic, nie gasząc świateł… Mało tego, gdy strażak wyważył okno, nadepnął na sofę, na której spał syn prawie następując na jego twarz- NIC- on nadal śpi. Oczywiście nie muszę pisać, że tłum gapiów zbiegł się pod blok, na balkony i do dnia dzisiejszego odpowiadam na pytania: Co się tam u Was działo????
Reasumując…. Nie przypuszczałabym nigdy, że można tak mocno SPAĆ i przekonanie , że wyjście z mężem na godzinny spacer jest zupełnie bezpieczne, bo przecież dzieci są duże,ogarnięte -jest mylne. Sytuacja ta pozwoliła mi przede wszystkim zrozumieć, jak niebezpieczne są antywłamaniowe drzwi z funkcją zamka od wewnątrz. Gdyby cokolwiek złego się stało, nie pozostaje nic innego jak wyważenie drzwi. Od tamtej pory oczywiście wspaniałe spacery z mężem się skończyły no i mąż rozkręcił blokadę. Historię opisuję ku przestrodze. Nasza skończyła się szczęśliwie, ale przecież mogła skończyć się zupełnie inaczej…..
Pozdrawiam serdecznie.
Magda.”
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią #ku przestrodze, zapraszamy do wysyłania wiadomości na e-mail: historiakuprzestrodze@gmail.com. Tymczasem życzymy udanej niedzieli!