Nie pamiętam, kiedy od swojego mężczyzny dostałam bukiet kwiatów. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę z tego, że już nie mówi mi tak często, że mnie kocha. Motylki w brzuchu? Ostatni raz czułam sporo lat temu. Jakiś spontan, który wzniósłby nasz związek na level super pary, niczym z Ikstą lub TikToka? Spontanicznie było za czasów studiów, teraz to wszystko delikatnie faluje, ale utrzymuje się w miarę stabilnie.
I tak pewnego dnia stanęłam z boku ukradkiem i zaczęłam się mu przyglądać. Gdzie się podział ten mężczyzna, któremu z twarzy nie schodził nigdy uśmiech? Gdzie jest ten facet, który patrzył na mnie z pożądaniem?
I tak mu się przyglądałam dłuższą chwilę. Właśnie chciał parzyć sobie zieloną herbatę i czekał, aż odpowiednio wystygnie mu woda. Widziałam, że myśli o czymś gorliwie. W pewnym momencie podbiegła do niego córka, a ten spojrzał na nią z takim błyskiem w oku i mocno ją przytulił.
I spojrzałam na profil jego twarzy, dostrzegłam kilka zmarszczek, których niedawno jeszcze nie było. Tak popatrzyłam na jego głowę i zauważyłam, że brakuje na niej już niektórych włosów. Zaśmiałam się delikatnie, a ten odwrócił się w moją stronę. Popatrzył się na mnie ze zdziwieniem i zapytał: „Co Cię tak rozśmieszyło?”. A ja spojrzałam mu głęboko w oczy i nie mogłam powstrzymać się, żeby go nie przytulić.
I kiedy tuliłam się do niego, zrozumiałam, że nie potrzebuję słyszeć bez przerwy: „Kocham Cię”, aby wiedzieć, że on mnie kocha. Przytulenie przekazuje tyle pozytywnych emocji. Przytulenie do mężczyzny, z którym postanowiło się przeżyć resztę życia, jest o wiele cenniejsze od tych dwóch słów i znaczy o wiele więcej, niż one. Zwłaszcza kiedy przytulenie jest silne, a radość płynie z obu stron. I to się u nas nigdy, przez tyle lat nie zmieniło.
I tamten dzień był dla mnie olśnieniem, które rozwiało wszystkie moje wątpliwości. Pamiętasz, jak powiedziałam Ci, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz dostałam od niego kwiaty? Zauważyłam, że codziennie dostaję od niego czas na rozmowę i zrozumienie. Zerwane kwiaty bardzo szybko usychają, niezależnie, jak o nie dbamy, a rozmowa z kimś, kogo się kocha, na zawsze zostaje w pamięci. A jeszcze, kiedy do tej rozmowy dołoży się zrozumienie, pomimo odmiennych poglądów i zdań, to jest najcenniejsze. Cenniejsze od tych wszystkich kwiatów, złotych bransoletek.
Kto wymyślił definicję spontaniczności? Kto ją źle zinterpretował? Chyba ja. Bo jak przyszedł wieczór, to zrozumiałam, że spontaniczność w wykonaniu mojego mężczyzny jest wtedy, kiedy moje oczy już się zamykają, a ten opowiada jakąś śmieszną anegdotkę z pracy. Czasami budzi mnie bardzo wcześnie, nim dzieci jeszcze wstaną, aby razem napić się kawy i móc się jeszcze choć trochę sobą nacieszyć.
I narzekałam na tę lekką falę, która jest wyrazem tego, że w naszym życiu nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Mamy normalne, przeciętne życie. Czego ja mogłabym chcieć więcej? Uniesień jak na romantycznych filmach? Kłótni, podczas których latają talerze, by na końcu pocałować się namiętnie? Zamiast tego mam mężczyznę, który daje mi poczucie bezpieczeństwa.
I każdej kobiecie życzę takiej relacji i docenienia.