– Wiesz, czasami mam wrażenie, że wstaję tylko dla mojego dziecka – pochlipuję cichutko do telefonu i nieco mi wstyd, że w ogóle to powiedziałam.
– Ja ostatnio przez pół dnia nie miałam siły ruszyć się z kanapy, taka byłam przygnębiona. Też mi jest bardzo trudno jakoś. Nie mogę się pozbierać – odpowiada.
Zapada cisza. Ta cisza jest nieco wstydliwa, ale mówi więcej, niż nam się wydaje. Obie nie wiemy co powiedzieć, ale rozumiemy się tak bardzo, że gdyby nie dzieliło nas mnóstwo kilometrów, to właśnie w tym momencie przytuliłybyśmy się bardzo mocno i wypłakały w ramię.
Kiedyś myślałam, że tylko rozbieranie się przed kimś może być bardzo intymne. Później zdałam sobie sprawę z tego, że intymne mogą być również wszelakie rozmowy, w których ujawniamy cząstkę siebie. Ale dopiero ostatnio zrozumiałam, jak bardzo intymne, osobiste jest przyznanie się komuś, że coś jest nie tak. Jak bardzo osobista jest ta chwila, w której, często mimowolnie, przyznajesz się przed kimś, że Ci bardzo źle i że sobie nie radzisz.
A z drugiej strony, jeśli jednak dostaniesz garść zrozumienia, niekoniecznie spowitą słowami, lecz właśnie taką ciszą, jest Ci łatwiej wytrzeć łzy. Jest Ci łatwiej wstać z tego łóżka i chociaż spróbować się uśmiechnąć. Nie napawasz się tym, że ktoś ma podobnie do Ciebie, bo taka świadomość boli jeszcze bardziej. Cieszy Cię jednak to, że ktoś to wszystko wziął na poważnie. Bo ma empatię, też dźwiga bagaż doświadczeń, bo mu na Tobie zależy. Rozumie Cię. I chce Cię przytulić, a ty chcesz jego. Bo nie udaje, że u niego jest kolorowo, by pokazać Ci, że wymyślasz/jesteś słaba.
Chciałybyśmy z Agnieszką, żeby wszystkie kobiety były dla siebie takim wsparciem. Nie jakąś tam motywacją zdefiniowaną przez mnóstwo czasopism. Po prostu wsparciem, ciszą, ramieniem, zza ekranowym przytulaczem. Każdej z nas jest czasami trudno, przenikliwie ciężko, strasznie niemiło i ogromnie straszno. I każda z nas potrzebuje czasami o tym powiedzieć, niekiedy niesamowicie drżącym głosem. I każdej z nas przydaje się wsparcie. Często jest to jedyny powód, który daje jakąś nadzieję.