Strach, niepewność to jedne z najgorszych emocji, które, odczuwane w nadmiarze, bardzo poważnie szkodzą. Polacy ogólnie są uważani za bardzo sfrustrowany i nieszczęśliwy Kraj. Tacy byliśmy przed „pandemią”, a jak jest teraz? Teraz jest jeszcze gorzej. Rodzice panikują, ponieważ nie wiedzą, co przydarzy się w szkole, w przedszkolu. Jedni boją się „koronawirusa” inni z kolei ograniczeń narzucanych przez placówki i sanepid, które dzieciom zaszkodzą. No i oczywiście do tego dochodzi fakt, że jak dzieci będą chorować, co jest zazwyczaj naturalnym etapem, nie dostaną odpowiedniego wsparcia.
Jak będzie w szkole, przedszkolu?
Placówki dydaktyczne z jednej strony muszą dostosować się do sanepidu, a z drugiej strony chcą zrobić wszystko, aby nie było o nich głośno, kiedy to w październiku okaże się, że rzekomo, w ich szkole pojawiło się ognisko „korony”. Wtedy pokażą całą listę obostrzeń, które narzucili i cały zapas płynu do dezynfekcji. Myślimy, że dyrektorzy tak bardzo boją się, że wokół ich placówki wybuchnie szum, że robią wszystko, aby mieć coś na swoje usprawiedliwienie. Często ich działania są nieprzemyślane, nielogiczne, krzywdzące dla dzieci. Tym o to sposobem, chociaż obecnie ma być tak, że uczniowie nie muszą zasłaniać ust, ani nosa, szkoły same ten nakaz wprowadzają. Czy chodzi tutaj naprawdę o bezpieczeństwo, czy obawę, że gdyby u ucznia test wyszedł pozytywny, placówka nie miała poważnych kłopotów? Z jednej strony rozumiemy ich strach. Zwłaszcza że okazuje się, że każdy z nas jest nosicielem bezobjawowej choroby koronawirusa.
Telewizja nie informuje, ona straszy
Strach napędza również telewizja, która nie pozwala, chociażby na moment zapomnieć rodzicom, że w szkole czyhają na dzieci niebezpieczeństwa w postaci bezobjawowego koronawirusa. Tak o to, tym sposobem, obok reklamy plecaków, pojawia się ta, która oferuje płyn do dezynfekcji. Rodzice, którzy są podatni na wpływ mediów, codziennie do swojego organizmu wprowadzają setki tysięcy jednostek strachu, który nie pozwala normalnie funkcjonować i racjonalnie myśleć. Strach osłabia odporność, poczucie bezpieczeństwa i zdolność do podejmowania własnych decyzji. To na pewno nie pomoże przygotować się dzieciom na nowy rok szkolny.
Czego boją się rodzice, którzy nie wierzą w epidemię?
Są rodzice, którzy widzą, że w tym całym koronawirusie jest mnóstwo podejrzeń i nie są oni skłonni uwierzyć, że naprawdę jest on tak poważny, jak nakręca go telewizja i poszczególne Państwa. I doskonale to rozumiemy, ponieważ sami mamy podobne odczucia. Z tym że oni również się stresują. Chociażby tym, że dzieci pójdą do szkoły, a nie będą mogły beztrosko bawić się i rozmawiać z przyjaciółmi z innych klas. Denerwują się na myśl, że ich dzieci będą musiały nosić maseczki, które mogą wywoływać zawroty głowy, mdłości i pomagać zapaleniu górnych dróg oddechowych. Boją się wadliwych testów, które pokażą, że dziecko ma koronawirusa, chociaż wcale tak nie jest. Obawiają się, że kiedy dziecko zachoruje, lekarz nie przyjmie ich, lecz udzieli nietrafnej diagnozy przez telefon.
Czego boją się wszyscy?
Dzieciom zostanie wpojone, że jak ktoś kichnie, to należy od niego uciekać. Alergicy będą mieli pod górkę. Tak samo, jak pod górkę będą miały dzieci, które lubią kaszlnąć sobie od czasu, do czasu. Ten strach u dzieci będą wywoływać nieświadomi rodzice i nauczyciele.
Co jeszcze jest powodem do niepokoju?
Ucząc się w przesadnie sterylnych warunkach, ze strachem dorosłych, dzieci z nieco lepszą odpornością zaczną chorować wtedy, kiedy to wszystko się skończy. Ktoś nagle stwierdzi, że czas zakończyć to przedstawienie, przebije balon, a wtedy zaczną się choroby. Te, które będą chorowały od razu, bo i tak się zdarzy, nie zostaną przyjęte przez przychodnie. Rodzice będą drżeli w obawie przed koronawirusem, jeśli w niego wierzą. Drudzy, z tych bardziej wnikliwych, będą bali się, że ich dziecko zostanie niesprawiedliwie przebadane i źle leczone.
To będzie trudny rok szkolny. Czekają nas, rodziców, manipulacje mediów, niestabilny Rząd, nieprzemyślane decyzje ludzi „z góry”. Większość rodziców już w tym momencie paraliżuje strach, odczuwają niemoc, zakłopotanie. Z różnych powodów. My, jak zwykle zachęcamy do racjonalnego myślenia, walczenia o dobro dzieci, analizowania i przede wszystkim pozytywnego myślenia. Czy da się myśleć pozytywnie w czasach, w których na każdym kroku straszą nas i wysysają z nas energię media? Oczywiście.
Wystarczy wyłączyć TV, włączyć myślenie. Walczyć o swoje prawa. Skupić się na odpowiedniej diecie, witaminach i naszych cudownych dzieciach, które, jak gąbki, chłoną nasze uczucia, emocje. Nie jesteśmy lekarzami, ale dobrze wiemy, że to wszystko jest nad wyraz. Myślimy pozytywnie i nie dajemy się.