Uczycie nas posłuszeństwa, ale zapominacie o tym, żeby uczyć nas asertywności. Zapominacie o tym, że kiedy mówimy: „Nie”, to uczymy się wyrażania swoich opinii. Chcecie, abyśmy mieli zawsze odrobione lekcje, ale nie zawsze jesteście w stanie dostrzec naszego zmęczenia. Czytacie tysiące podręczników i wciąż udoskonalacie swoją wiedzę, ale czasami, jednym pytaniem, potrafimy wprawić was w osłupienie. Nie wiecie, co odpowiedzieć. A przecież tyle już wiecie. Tak wam się wydawało.
Nie chcecie, abyśmy byli idealni, ale wciąż pokazujecie nam zakłamany świat, w którym „idealne”, znaczy „konieczne”. Chcecie, abyśmy byli oczytani i wiedzieli dużo, ale nie uczycie nas wyciągania wniosków i własnej analizy, która jest kluczowa. Kiedy się mocno sprzeciwiamy lub nie robimy tak, jak chcecie, nazywacie to „buntem”, zamiast spojrzeć na to, czy aby na pewno nie zawinił tutaj dialog między rodzicem a dzieckiem. I czy ten „bunt” nie jest przypadkiem wołaniem o pomoc lub domaganiem się rozmowy z naszej dziecięcej strony.
Powtarzacie, że pieniądz nie jest najważniejszy, a jednak mówicie: „Nie zepsuj tego, bo to było drogie”, albo: „Dbaj o to, bo to kosztowało wiele pieniędzy”. Ale nie uczycie nas wartości pieniądza i nie pokazujecie ciężkiej pracy, która przyniosłaby większy skutek, niż te puste słowa.
„Poczekaj chwilę”, „zaraz”, które trwa wiecznie i mówicie tak często to do nas. By za kilka lat denerwować się za nasze „zaraz”, które też trwa w nieskończoność. Od kogoś się tego nauczyliśmy.
Wasze zmęczenie, nasz temperament. Wam przeszkadza nasza żwawość, ruchliwość i chęć do życia. My zastanawiamy się, patrząc na was, czy aby na pewno to prawda, że byliście kiedyś dziećmi. Dlaczego zrobiliście się tacy szarzy, zmęczeni i bez wyrazu? Mając przy sobie taką inspirację, moglibyście cieszyć się bardziej i intensywniej. Czy my wam przeszkadzamy? Czasami odnosimy takie wrażenie.
Rodzicielstwo jest czasem jednym, wielkim absurdem. Jest czasami hipokryzją, która ukrywa się za czynami. Jest też wielkim zmęczeniem, z którym nie walczycie dobrze. Skupiacie się na rzeczach ważnych, zapominając o tych NAJWAŻNIEJSZYCH.
Zamiast rozmawiać czule, serdecznie i ze zrozumieniem, zastanawiacie się, jak dobrze prowadzić dialog. Z jednej strony mówicie nam, że nie musimy być idealni, że nie ma czegoś takiego, a z drugiej sami gubicie się w złudnej drodze ku idealnemu rodzicielstwu (a przecież nie istnieje).
Kochajcie nas, wspierajcie i rozmawiajcie się z nami. Przyznawajcie się do błędów, a my będziemy się przyznawać. Pokazujcie nam, bądźcie naszym drogowskazem. Nie jesteśmy skomplikowani, chociaż czasami się tak czujemy i jest nam z tym źle. Przepraszamy za wszystkie bóle i krzywdy, ale nam też nie jest łatwo.