single-image

Nadopiekuńczość, czyli kiedy dziecko staje się więźniem swoich rodziców

Aleksandra Broda

To normalne, że kiedy urodzi się dziecko, rodzice na początku są trochę przewrażliwieni. Minie trochę czasu, zanim zrozumieją pewne rzeczy i zdadzą sobie sprawę, że dziecko, chociaż małe – jest silniejsze, niż się wydawało. Niektórzy rodzice jednak pozostają przewrażliwieni przez całą swoją rodzicielską drogę. Przez swoją nadopiekuńczość, której nie zauważają, krzywdzą dzieci. Dzieci nadopiekuńczych rodziców wcale nie są rozpieszczone! Dzieci nadopiekuńczych rodziców nie wierzą w swoje możliwości, nie znają innego świata poza tym, który stworzyli dla niego rodzice, nie mają swoich granic i przede wszystkim – nie radzą sobie z niczym.

Nadopiekuńczy rodzice tracą swoją tożsamość

Nadopiekuńczy rodzice często rezygnują ze swoich pasji i ze swojej miłości, aby w pełni poświęcić się dziecku. Są na każde jego zawołanie, nie dopuszczają nawet do siebie myśli, że mogliby zostawić, chociażby na parę godzin dziecko pod opieką kogoś innego. Zazwyczaj wycofują się ze środowiska innych dorosłych. Rezygnują ze swoich znajomych, a nawet ograniczają kontakty z rodziną. Babcia może mieć zły wpływ na dziecko, a u ciotki w domu są trzy psy i dwa koty.

Często jest tak, że tylko jeden rodzic jest nadopiekuńczy w stosunku do swojego dziecka. A że najczęściej toksyczni ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że krzywdzą – trudno im pomóc. Rodzice często więc się rozstają albo toczą ciągłe „bitwy” o dobro dziecka.

Nadopiekuńczość – czym właściwie jest?

Nadopiekuńczość to ciągła potrzeba kontroli dziecka. Nadopiekuńczość jest wtedy, kiedy rodzic nie pozwala dziecku na podejmowanie niezależnych decyzji, które pozytywnie wpływają na jego rozwój. Unikanie piaskownic, ponieważ dziecko może wziąć do buzi piasek. Obawa przed wyjściem na zewnątrz, bo może padać, wtedy dziecko zmoknie i na pewno się przeziębi. Ograniczanie dziecku zabaw, chociaż są przeznaczone dla jego wieku. Przykładowo – mama zabrania dziecku wchodzić na zjeżdżalnie, ponieważ boi się, że z niej spadnie, pomimo tego, że jest już na tyle duży. Nadopiekuńczość to również wyręczanie z pewnych czynności. Dzieci nie mają żadnych obowiązków, ponieważ rodzice zrobią to lepiej, a dziecka szkoda „obciążać”.

Dziecko „chowane pod kloszem” nie zazna słodkich uroków dzieciństwa, ponieważ nie będzie mogło się pobrudzić, popełniać błędów i poznawać nowych ludzi. Za to cały czas będzie przebywało w towarzystwie rodzica i żyło w przekonaniu, że tak być powinno. Dziecko traci możliwość do prawidłowego rozwoju!

Starsze dziecko zazwyczaj nie może liczyć na wyjścia ze znajomymi albo na kontakty z innymi dziećmi. Rodzice są przewrażliwieni i wybierają mu towarzystwo. Nadopiekuńczy rodzice nigdy nie puszczą dziecka na kolonię lub na wycieczkę szkolną ze względu na to, że nie będą mieli wtedy nad nim kontroli. A jak się coś stanie? A jak wróci „odmieniony”? A jak zepsują mi dziecko? Poza tym rodzice cały czas chcą być obecni w życiu swojego podopiecznego. Nie szanują jego przestrzeni oraz prawa do intymności. Nadopiekuńczość można nazwać uzależnieniem od dziecka i od myśli, że świat mu zagraża, a rodzic jest jego strażnikiem. Jedyną słuszną drogą.

W okresie dojrzewania i wczesnej dorosłości, dziecko nadopiekuńczych rodziców nadal nie będzie mogło podejmować swoich decyzji. To rodzice będą za wszelką cenę wskazywać mu drogę. W miarę możliwości finansowych – będą utrzymywać dziecko, aby tylko skończyło studia i nie pracowało w weekendy. Celowo będą robić wszystko, aby opóźnić jego „wyfrunięcie” z gniazda. A nawet jeśli już to się stanie – będą próbować ingerować w życie dorosłego już dziecka: próbować wybrać mu pracę, oceniać jego partnera.

Czy dzieci czują na sobie „ciężar” nadopiekuńczych rodziców?

Oczywiście. W pewnym momencie dziecko „chowane pod kloszem” zaczyna rozumieć, że coś tutaj nie gra. Zazwyczaj następuje to w momencie, w którym zaczyna mieć kontakt z innymi dziećmi: w przedszkolu albo w szkole. Widzi wtedy, że dzieci są samodzielniejsze, odważniejsze, podczas kiedy on „zostaje” w tyle. Zaczyna się nawet buntować. Dla nadopiekuńczych rodziców to prawdziwy cios w policzek. Dlatego są źle nastawieni do takich placówek. Nie odpuszczają jednak. W wieku 12 lat dziecko potrafi już w pełni krytycznie patrzeć na inne osoby. Odróżnia dobro od zła, patologiczne zachowania od tych normalnych. Nie ma jednak wpływu na swoich rodziców. I chociaż domaga się już prywatności i korzystania z przywilejów swojego wieku – z rodzicami nie wygra. A ci i tak będą na siłę przekonywać, że to oni wiedzą i chcą jak najlepiej.

Kiedy dziecko osiągnie już dorosłość, będzie miało o wiele trudniej w życiu i bardzo prawdopodobne, że zechce się „odciąć” od nadopiekuńczych rodziców. Niektórzy jednak nie będą w stanie sobie w ogóle poradzić z rzeczywistością, na którą nie byli przygotowani. Ci zazwyczaj wrócą do rodziców i zostaną z nimi już raczej do końca.

Dlaczego rodzice są nadopiekuńczy?

Najczęściej nadopiekuńczy rodzice, to dorośli, którzy sami byli wychowywani w ten sposób.

Nierzadko jest tak, że nadopiekuńczy stają się ci, którzy nie mieli „łatwego” dzieciństwa. Wychowali się w patologicznych lub zimnych rodzinach, w których nie było miłości. W swoim rodzicielstwie chcą za wszelką cenę dać dziecku wszystko to, czego nie mieli.

Do nadopiekuńczości mają predyspozycje również matki, które zostały samotnymi matkami, albo nie mają partnerów. Całą swoją miłość przelewają na dziecko, chcąc tym samym wynagrodzić im brak męskiego autorytetu. Samotność matek czasami sprawia, że całą uwagę skupiają tylko i wyłącznie na dziecku.

 

 

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)