Dyscyplina dzieci to dość kontrowersyjny i nierozumiany temat. Przez większość kojarzona z klapsami, karami i krzykami. Brakiem dyscypliny niektórzy nazywają wychowanie bez przemocy i bez podnoszenia głosu. Paradoks, prawda? Tymczasem dyscyplina to coś znacznie więcej, to praca nad samym sobą.
Czym jest w ogóle dyscyplina?
Dyscyplina według słownika SJP to zasady regulujące sposób zachowania, postępowanie w określonym środowisku, w danej grupie ludzkiej; porządek, posłuszeństwo, posłuch, subordynacja. Czyli, przekładając to na dzieci: kiedy mama mówi, że czas wstać, dziecko powinno to zrobić. Kiedy robimy zakupy w sklepie, należy uczyć dziecko, jak ma się zachowywać. Dyscyplina w pojęciu rodzicielskim to zasady wyznaczone przez rodziców, społeczeństwo, które dziecko, od najmłodszych lat ma przestrzegać. Ale zanim będzie ich przestrzegać, musi je przede wszystkim zrozumieć, a nawet czasami dojrzeć do nich. Bo jak już wspominaliśmy nie jeden raz – dzieci nie rodzą się z pakietem zdolności emocjonalnych i społecznych. A o tym, czy (zwłaszcza) małe dziecko jest zdyscyplinowane, świadczy przede wszystkim zachowanie rodziców. A wprowadzanie dyscypliny do życia małego człowieka jest procesem długotrwałym, ale może przynieść efekty szybciej, niż się spodziewamy.
Każdemu dziecku do prawidłowego rozwoju potrzebne są zasady i dyscyplina. Nawet jeśli z początku ich nie rozumie, rodzice powinni być konsekwentni. A konsekwencja to tłumaczenie i niezgadzanie się na pewne zachowania. Natomiast bez zrozumienia zachowania dziecka, zbytniej nerwowości i ograniczania się do: „Bo tak Ci mówię!”, dziecko nigdy nie będzie czuło się bezpieczne. Podobnie w przypadku ustępowania dzieciom. Konsekwencja to klucz do dyscypliny. Do dyscypliny, której wszyscy potrzebują.
Karanie dzieci nie zawsze wychodzi na dobre. Dziecko nie zrozumie, dlaczego ma zakaz oglądania bajek, po tym, jak zrobiło awanturę w sklepie. Natomiast na pewno zrozumie fakt, że przez jego głośne zachowanie, musieliście wyjść ze sklepu, przez co nie mogłaś kupić, chociażby loda i owoców. Karanie dzieci przynosi skutki tylko na chwilę, pokazywanie im konsekwencji ich czynów – uczy wielu wartościowych rzeczy, w tym kontrolowania się. Rodzice często zbyt pochopnie reagują (co oczywiście w nerwach jest zrozumiałe), przez co nie działają strategicznie. Czasami, aby zdyscyplinować dziecko, należy dać mu szansę „na popełnienie błędu”, wyjścia poza granice. Zwłaszcza jeśli tłumaczenia nic nie dają.
Rodzice często zapominają, że wychowują dzieci również dla społeczeństwa. Dzieci pójdą do przedszkola lub szkoły i tam nikt nie będzie dla nich pobłażliwy. Swoim zachowaniem, bez dyscypliny wyniesionej z domu, będą przeszkadzać innym, ranić inne dzieci. Dobrze jest uczyć dzieci od małego tych zasad. Jeśli moje dziecko przeszkadza w restauracji – reaguję. Kiedy nie mogę go uspokoić, wychodzę na zewnątrz i tam czekam, aż się uspokoi. Jestem przy nim, a po „wystudzonych” emocjach, zaczynam tłumaczyć. I będę tłumaczyć aż do skutku. Bo dzieci mają prawo do złości, mają prawo nie rozumieć. Ale ja mam obowiązek im wyjaśniać, aby później (nawet za kilka lat), wymagać od nich dostosowania się do zasad. Niestety, często jest tak, że jeśli dziecko krzyknie, albo zacznie urządzać dantejskie sceny w sklepie, to rodzice od razu są oceniani przez innych. Słyszą za plecami, że ich dzieci są niewychowane, że brakuje im dyscypliny. Tymczasem tak naprawdę o braku dyscypliny decyduje to, jak rodzice zachowają się w danym momencie. Czy „oleją” sprawę i będą mieć dziecko (przysłowiowo) gdzieś, czy będą reagować: próbować czymś zająć, albo w razie konieczności – wyjść i pozwolić mu się uspokoić?
Zdrowa dyscyplina w żaden sposób nie zaszkodzi dziecku w rozwijaniu jego kreatywności, czy talentów. Za to brak dyscypliny spowoduje, że dziecko nie będzie czuło się bezpiecznie. Zdrowa dyscyplina pozwoli na naukę emocji przez dziecko i pokaże mu, że rodzice rozumieją jego zachowanie. Brak dyscypliny albo używanie jej znaczenia w złym kontekście może doprowadzić do całkowitej samowoli lub braku autorytetu w najważniejszych osobach – rodzicach.