Autorką dzisiejszego artykułu jest Katarzyna Tokarska – edukator Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców i nauczycieli. Jest to jednocześnie wyjaśnienie wcześniejszego wpisu, w którym opowiedzieliśmy historię 3 dzieci wołających o pomoc na wszelkie możliwe sposoby. Przypomnijmy sobie ich historie raz jeszcze, ale tym razem wprowadźmy do ich życiowego scenariusza zrozumienie, wsparcie i odpowiednią reakcję rodziców. Uwaga. Temat niezwykle ważny.
8-letni Janek
– Wiesz, mamo. Czasami zastanawiam się, co by było, gdybym zniknął z tego świata.
– Co ty gadasz dziecko? Masz dopiero 8 lat! Skąd takie myśli!? Znowu naoglądałeś się bzdurnych filmików!? […]
Chłopiec nie może uwierzyć w to, co robi jego matka. Nie wiedział, że jego słowa mogą tak ją rozzłościć. Kobieta znajduje telefon. Chce go zniszczyć. Chłopiec stara się nic nie mówić, ponieważ wie, że wszelkie rozmowy z mamą, kiedy jest w tym stanie, kończą się bardzo źle.
Jak pomóc Jankowi?
Ośmioletni Janek mówiący do mamy, że czasami zastanawia się, co by było, gdyby zniknął z tego świata, najprawdopodobniej chce zwrócić na siebie uwagę mamy. Poczuje się ważny wtedy, gdy mama będzie się nim zajmować. Uzna, że liczy się dla niej tylko wtedy, kiedy mama go zauważy i potraktuje w szczególny sposób, tak jakby chciał powiedzieć:
„Mamo, zauważ mnie, zajmij mnie czymś pożytecznym”.
Mama może zaplanować specjalny czas z Jankiem. Ustalić wspólnie z Jankiem, co będą robić i w tym czasie całą uwagę poświęcić tylko jemu. Takie wspólne randki z dzieckiem planowane regularnie odbudują w dziecku poczucie przynależności.
Pomoże też ustalanie planu dnia, by Janek wiedział, kiedy mama ma czas dla niego. O swojej ważności Janek może zostać przekonany, gdy mama zacznie mu wysyłać w ciągu dnia niewerbalne sygnały, kiedy nie może być razem z nim albo zacznie dotykać Janka bez słów wtedy, gdy rozmawia na przykład przez telefon. Mama może też zaprosić Janka do wspólnej pracy, aby razem zrobili coś konstruktywnego. Mogą wspólnie przygotować stół do posiłku czy razem posprzątać po obiedzie.
13-letnia Zosia
Mama Zosi wraca do domu. Dziewczynka leży na kanapie i ogląda film. Kobieta podchodzi do niej, przytula ją i delikatnie podwija rękawy. Widzi na nadgarstkach córki delikatne, ledwo zaczerwienione linie.
– Kochanie! Nie musisz się samookaleczać, aby przypodobać się rówieśnikom. Masz ochotę na lody? – kobieta próbuje być najbardziej delikatna i wyluzowana, jak tylko może.
– Dzięki mamo za radę. A nałóż troszkę – dziewczynka jest nieco zakłopotana.
Nie spodziewała się takiej reakcji matki. Z jednej strony cieszy się, że mama nie jest zła, a z drugiej czuje ogromną pustkę, ponieważ wydaje jej się, że kompletnie jej nie rozumie.
Po dwóch miesiącach Zosia tak bardzo przecina sobie nadgarstki, że krew leje się strumieniami. Wychodzi z pokoju i krzyczy do mamy:
– Mamo! Co ja zrobiłam!? Ratuj mnie!
Jak pomóc Zosi?
13-letnia Zosia ukrywająca przed mamą delikatne, ledwo zaczerwienione linie po nacięciach na nadgarstkach musi odczuwać silny stres. Czym jest spowodowany? O to mama nie zapytała. Zosia pewnie czuje się zawiedziona i zrozpaczona, bo mama kompletnie nie jest zainteresowana jej problemem. Mama pomogłaby jej, gdyby powiedziała na przykład:
„Widzę, że dzieje się coś dla Ciebie złego. Poszukajmy rozwiązania Twojego problemu. Jestem przy Tobie, cokolwiek się stało i będę Cię wspierać w każdej sytuacji. Opowiedz mi, proszę, co się dzieje. Jestem tu po to, żeby Cię wysłuchać i Ci pomóc”.
Dzieci dokonują samookaleczeń, gdy nie potrafią pogodzić się ze swoimi uczuciami. Wolą odczuwać ból cielesny, który sobie sami zadają, niż czuć ból związany z trudnymi emocjami wiążącymi się z ich aktualnymi problemami.
Dzieci, które się tną, są osobami potrzebującymi pomocy. Jednorazowe samookaleczenie może być spowodowane chęcią poczucia tego doznania, bez żadnych ukrytych problemów. Warto zachować czujność i upewnić się co do intencji stojących za tym przypadkiem.
Natomiast jeśli nie jest to jednorazowy akt autodestrukcji, to znaczy, że za tym stoi jakiś problem. Nie można jednak dziecka zmusić do rozmowy. Ważne, aby przekonać dziecko do tego, że stoimy po jego stronie z bukietem bezwarunkowej miłości i jesteśmy gotowi na 100% wsparcie, z szacunkiem i bez oceniania.
Najprostszy sposób na to, by dziecko czuło się kochane, to częste powtarzanie mu „Kocham cię”, przytulanie, pieszczoty i pocałunki rodzicielskie. To przekonanie zbuduje w dziecku również wspólny czas z rodzicem. Warto, aby taki czas spędzało osobno z tatą i mamą. Kiedy dziecko podrośnie, częstotliwość takiego rytuału można zmniejszyć. Z nastolatkiem możemy umawiać się raz w tygodniu, a potem raz w miesiącu, na przykład na całodzienną wycieczkę. Maluchy potrzebują tego czasu codziennie, wystarczy kilkanaście minut. Ważne, aby w tym czasie dziecko i rodzic zajmowali się tym, co obojgu sprawia przyjemność, a uwaga rodzica nie była odrywana przez telefony czy inne zajęcia. Dziecko musi poczuć, że przez ten czas uwaga rodzica jest w stu procentach poświęcona tylko i wyłącznie jemu.
16-letnia Natalia
– Tak bardzo Ci przeszkadzam? To może się zabiję, żeby Ci ulżyć!?
– Smarkulo jedna! Pracuję, jak wół, żeby Cię utrzymać, a ty tylko myślisz o tych swoich koleżankach. Znajomi i kosmetyki Ci w głowie! Do nauki! – krzyczy ojciec.
– Czyli lepiej byłoby, gdybym zniknęła, tak? Na to nie potrafisz odpowiedzieć! Dobra, ok!
[…] Dziewczyna czuje się niezrozumiana. Coraz częściej, ukradkiem, sięga po alkohol. Marzy o tym, aby uciec z domu. Pewnego wieczoru wykorzystuje fakt, że ojciec zasnął na kanapie. Upija się w swoim pokoju, a następnie pakuje najpotrzebniejsze rzeczy. Wszystko jej jedno. Wychodzi na ulicę i łapie stopa. Słuch po niej ginie.
Jak pomóc Natalii?
16-letnia Natalia grożąca samobójstwem i uciekająca z domu to przykład dziecka wołającego o pomoc w rozpaczy. Nastolatka potrzebuje rodzicielstwa zrównoważonego, życzliwego wobec jej potrzeb, potrzeb taty i jednocześnie stanowczego wobec wymogów sytuacji. Natomiast tata stosuje rodzicielstwo kontrolujące i warunkujące. Natalia musi zasłużyć na jego miłość dobrymi wynikami w nauce i dokonywanymi wyborami. Być może tacie tak bardzo zależy na dobrych wynikach w nauce i wyborze innego zawodu, gdyż sam miał z tym problem i nie chce, aby jego córka borykała się w przyszłości z lękami, jakie jego dzisiaj dotykają. Tata byłby skuteczniejszym rodzicem, gdyby zauważał własne nierozwiązane problemy czasów swojego dorastania i zmierzył się z nimi. Tacie zależy, aby córka była posłuszna i wierzy, że kary i krzyki zmienią postępowanie Natalii. Jednak te metody wychowawcze w pierwszej kolejności powodują rozgoryczenie i utratę zaufania do dorosłych, wejście na drogę sprzeciwu (nawet gdy tata tego nie usłyszy). Uczą kombinowania jak następnym razem uniknąć kary albo powodują utratę poczucia wartości u dzieci (bo mi nie wyszło). I niestety wzmacniają niechciane zachowania.
W tym przypadku tata zyskałby o wiele więcej, gdyby zamiast wydawania poleceń i nakazów zaczął córce zadawać pytania pełne ciekawości, które wywołują refleksję i uruchomią wyobraźnię o jej przyszłości:
„Co powoduje, że tak bardzo zależy ci na zawodzie makijażystki lub stylistki?”.
Jak wyobrażasz sobie pracę makijażystki czy stylistki?”.
„Czy znasz kogoś, kto wykonuje te zawody?”.
„Rozmawiałaś kiedyś ze stylistką lub makijażystką o jej pracy?”.
Również i Natalia cierpi z powodu braku poczucia przynależności i znaczenia, dlatego walczy z tatą o władzę. Ma poczucie, że przynależy tylko wtedy kiedy to ona rządzi albo kiedy nikt nią nie rządzi.
Tak jakby chciała powiedzieć tacie:
– Tato! Daj mi wybór. Pozwól mi mieć swoje zdanie. Wysłuchaj mnie.
Komunikacja między tatą i Natalią wyglądałaby inaczej gdyby tata przyznał, że nie może Natalii do niczego zmusić i poprosił ją o wsparcie w zrozumieniu wyboru zawodu.
Dziewczyna też cierpi z powodu niespełniania oczekiwań taty. Uczy się przeciętnie i ma wrażenie, że to, co zrobi, jest oceniane przez tatę negatywnie. Krytyką nie mamy szans zachęcić dzieci do zmiany postępowania, lepszej nauki, osiągania lepszych wyników. Temu służy zachęta. Gdyby tata zaczął doceniać dotychczasowe osiągnięcia i zauważał wkład pracy Natalii w swoje wyniki, dziewczyna uwierzyłaby w swoje możliwości. Tata obudziłby w ten sposób w Natalii chęci do większego zaangażowania w naukę.
Chcemy nauczyć nasze dzieci jak najwięcej i przekazać im całą naszą mądrość, by ułatwić im znajdowanie rozwiązań z trudnych sytuacji, jakie czekają na nich w życiu. Dlatego musimy je wyposażyć w kompetencje, które im to ułatwią. Jednak nie zawsze nasze metody wychowawcze temu służą. Gdy mamy wątpliwości co do ich słuszności, zadajmy sobie pytania:
- Co może czuć w tym momencie moje dziecko?
- Co może myśleć moje dziecko?
- Jakie decyzja może podjąć w związku z tym, co czuje i myśli?
I wtedy uzyskamy odpowiedź czy przekazaliśmy te umiejętności, na których nam zależało.
Pamiętajmy, że:
Od momentu narodzin, dzieci manifestują swoje potrzeby w taki sposób, w jaki potrafią. Dzieci potrzebują jedzenia, snu, ciepła, poczucia bezpieczeństwa, dachu nad głową. To są potrzeby fizjologiczne, ale aby wychować dziecko na szczęśliwego człowieka musimy zaspokoić cztery podstawowe potrzeby:
1. potrzeba poczucia przynależności i znaczenia, czyli poczucia, że jesteśmy akceptowani bezwarunkowo tacy, jacy jesteśmy i naszą osobą wnosimy do naszej rodziny wartość,
2. potrzeba postrzegania siebie jak osoby zaradnej i zdolnej, czyli przekonania o tym, że potrafimy i zdołamy pokonać wszelkie trudności w życiu, że potrafimy być samowystarczalni, osiągać sukcesy i zdobywać nowe umiejętności,
3. potrzeba niezależności i autonomii dzieci, czyli zbudowania przekonania o tym, że zastanowimy odrębną, w pełni ukształtowaną jednostkę, zdolną do wartościowego i samodzielnego podejmowania decyzji,
4. potrzeba umiejętności społecznych i życiowych, czyli przekonanie o posiadaniu wszelkich możliwości i kompetencji do zdobywania nowych umiejętności takich jak np.: radzenie sobie z relacjami z innymi ludźmi, rozwiązywanie konfliktów, negocjowanie, ale też gotowanie, prowadzenie różnych pojazdów itd.
Dzieci, które nie wierzą, że przynależą i że są dla nas ważne, stają się zniechęcone i manifestują, nazwijmy to, w nieadekwatnym czy nieakceptowalnym przez dorosłych zachowaniem, stają się „niegrzeczne”. I próbują odzyskać to poczucie przynależności i znaczenia w taki sposób, jaki potrafią.
Katarzyna Tokarska – edukator Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców i nauczycieli.
Social Media: Wspierająca Matka Nastolatka
To jest kontynuacja wpisu: Trzy historie dzieci, które powinny być obowiązkową lekturą dla rodziców