Samodzielność dziecka jest dość prostym tematem, dopóki wszystko przebiega książkowo i bezproblemowo. Jednak wraz z wiekiem w maluchu wzrasta poczucie odrębności, potrzeba wyrażania własnego zdania i kształtuje się gust, co nie zawsze spotyka się z naszą akceptacją czy zrozumieniem. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tematowi samodzielności w wybieraniu ubrań przez pociechę.
Stoisz przed szafą dziecka i kompletujesz mu strój: koszulka pasująca do spodni, sukienka, którą można jeszcze raz założyć zanim zostanie wrzucona do prania, bluza, w której uwielbiasz widzieć swojego szkraba i tak dalej. Robiłaś to od samego początku, dobierając legginsy, śpiochy czy dodatki swojemu niemowlakowi, więc jest to już automatyczne. Jednak nadchodzi taki moment, kiedy malec staje przed szafą obok ciebie i zaczyna wyrażać własne zdanie na temat tego, co na siebie założy. I nagle okazuje się, że twoja ulubiona koszulka „gryzie” w ramionach, spodnie mają zły kolor, a rajstopy, które proponujesz nie będą pasowały do skrzydeł wróżki lub doczepianego smoczego ogona. I rodzi się poważny konflikt.
Jak z niego wybrnąć? Rozważmy sytuację odwrotną, kiedy to twoja pociecha dyktuje ci, co masz założyć. Młody designer podchodzi do twojej szafy i dobiera z niej elementy ubioru, które finalnie można rozpoznać jako styl eklektyczny. A zatem masz do założenia górę od stroju kąpielowego, apaszkę, skórzaną spódnicę, skarpety do kolan i szpilki. A na koniec dostajesz opaskę z motylkami na sprężynkach, bo one tak ładnie pasują do butów. Taka opcja zapewne byłaby świetną zabawą, ale gdybyś miała pójść w swoim nowym stroju na przykład do pracy, do sklepu lub na spotkanie z przyjaciółmi to prawdopodobnie nie czułabyś się zbyt komfortowo.
Z tego eksperymentu można wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim zrozumienie dziecka: fakt, że ono ma swoje preferencje – tak samo jak my – jest całkowicie naturalny. Już sama świadomość tego pomaga spojrzeć na bunt młodego człowieka z dystansu oraz zapobiega wybuchowi złości. Z kolei rozumiejąc, że szkrab ma swój gust, a jego niezależność jest uzasadniona, znacznie łatwiej jest znaleźć wyjście. Złość nie zaprząta nam głowy, więc możemy skierować myśli na tory rozwiązania. A rozwiązanie nasuwa się samo: ty w takiej sytuacji prawdopodobnie chciałabyś, aby na twoją odmowę założenia tej całej różnorodnej garderoby, dziecko odpowiedziało „rozumiem”, „to ci się nie podoba, bo do siebie nie pasuje”, „dziś ten kolor ci nie odpowiada, tak?”, „co chciałabyś założyć?”, „może razem coś wymyślimy?”. Te i kilka podobnych pytań najprawdopodobniej przekonałyby cię, że malec nie chce z ciebie zadrwić, wymusić na tobie spełnienia jego oczekiwań, że szanuje twoje zdanie oraz jest otwarty na współpracę. A skoro tobie odpowiadałby taki sposób rozmowy, to najpewniej dziecko też poczułoby się podobnie, gdybyś skierowała do niego takie słowa. Mówiąc mu, że rozumiesz jego niechęć i pytając co chciałby założyć, wspierasz jego naukę samodzielności oraz dajesz mu poczucie swobody i niezależności, których dzieci bardzo potrzebują.
Rodzi się jednak pytanie czy w takim razie mamy pozwalać dziecku ubierać się we wszystko, na co ma ochotę czy jednak mamy prawo ingerować w jego wybór. Jak zwykle rozwiązanie leży pośrodku. Jako rodzice bierzemy odpowiedzialność za dopasowanie stroju do warunków pogodowych i jego czystość (zależnie od sytuacji), dlatego nasze sugestie są tu jak najbardziej uzasadnione. Warto jednak rozgraniczać sytuacje, w których pełna schludność jest ważna, od tych, kiedy nie ma to znaczenia. Najistotniejszy jest sposób przekazywania sugestii, który można opracować kierując się zasadą „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Bezwzględne nakazy mogą doprowadzić do eskalacji buntu, natomiast rozmowa i ewentualne wypracowanie kompromisu pozwoli nie tylko uniknąć niepotrzebnych emocji, ale także nawiązać z dzieckiem nić porozumienia i dać mu podstawy do naturalnego rozwoju.