Uważam, że Święta to naprawdę cudowny czas. Dla wielu z nas to jedyna okazja do tego, aby w ogóle ze sobą pobyć i porozmawiać. Przy wigilijnym stole nie spotykamy się jednak tylko z najbliższymi, lecz z osobami, z którymi na co dzień nie mamy dobrego kontaktu, albo ten kontakt w ogóle nie istnieje, pomimo tego, że łączą nas więzi. Dlatego uważam, że istnieją pytania, które podczas Wigilii w ogóle nie powinny się pojawiać, chociaż w wielu domach pojawiają się notorycznie. To samo dotyczy nawet wąskiego grona rodzinnego. Są pytania, których nie należy zadawać po prostu wcale.
1. Kiedy dziecko? Kiedy drugie?
To najgorsze pytanie, które można zadać przy wigilijnym stole młodym rodzicom, lub osobie, która nie ma dzieci. Pytanie: „Kiedy?” stawia przed faktem oczywistym, wywołuje presję i jest po prostu niegrzeczne. Już lepiej brzmi: „Czy planujesz dziecko?”, chociaż i tak, powiedzmy sobie szczerze, to słabe pytanie i nigdy nie powinno być zadane zwłaszcza w takich świątecznych okolicznościach, gdzie wokół jest zazwyczaj dużo innych osób. Po pierwsze – decyzja o dziecku to indywidualna, bardzo osobista sprawa pomiędzy tylko i wyłącznie partnerami. Po drugie – nigdy nie wiemy, z jakimi problemami ma do czynienia osoba, do której to pytanie jest skierowane.
2. Jak tam w szkole? Dobrze się uczysz?
Jakby to było najważniejsze, naprawdę. Współczuję młodzieży odpowiadania na takie pytania i uważam, że zamiast takich, mogłyby pojawić się inne, wartościowsze. Po pierwsze – żadne dziecko nie odpowie szczerze na to pytanie, tylko odpowiedź zawsze jest ta sama, a brzmi ona: „dobrze”. Po drugie – edukacja dzieci jest dzisiaj tak męcząca i przytłaczająca, że Święta powinny być wolne od wszelkich rozmów o niej. „Jaka gra Ci się spodobała ostatnio?. „Oglądałeś może XYZ?” – te pytania wydają się luźniejsze, zachęcają do rozmowy.
3. Dlaczego NIE przytulisz się do cioci? Dlaczego NIE jesz rybki?
Najmłodsze dzieci też mogą odczuć dyskomfort przy wigilijnym stole. Zazwyczaj są uważane za najlepszą „atrakcję” rodzinnych spotkań. Są w centrum uwagi wszystkich gości i praktycznie każdy pragnie dostać buziaka, czy przytulasa od słodkiego bobasa. Problem w tym, że dzieci mają swoje granice i mają prawo je stawiać. Bombardowanie ich pytaniami, dlaczego nie przytulą się do kuzynki, może wywołać u nich poczucie winy lub irytację. Dziecko nie chce się przytulić? Niech się nie przytula i tyle. Nie chce zjeść ryby? Niech nie je. Dajcie dzieciom spokój. Pozwólcie im zapamiętać to wydarzenie jako ciepłe, bezstresowe i przyjemne.
4. Opłaca Ci się taka praca? Dobrze Ci płacą?
Przy wigilijnym stole plusem jest to, że jako Naród wciąż traktujemy temat zarobków jako temat tabu. Problem jest w tym, że ciekawskie ciocie lub wujkowie, zadadzą pytanie w taki sposób, żeby nie było, że chcą, abyś podała/podał konkretną sumę, ale żebyś chociaż uchyliła/uchylił im rąbka tajemnicy. Ja jestem bardzo często pytana przez członków mojej rodziny, czy prowadzenie własnej działalności mi się opłaca. Są to jednak osoby, z którymi utrzymuję bardzo dobre relacje i wiem, że pytają z troski. I nie mam w ogóle oporów, aby o nich im opowiadać. Ale gdyby ktoś z dalszej rodziny i to przy wigilijnym stole zadał mi takie pytanie, to bym się poirytowała.
5. A ty wciąż sam? A ty wciąż sama?
„Kochanie, lata lecą!”, albo: „Jesteś samotną matką, musisz kogoś sobie znaleźć”. Albo jeszcze inaczej: „Tomku, już dwa lata po rozwodzie. Kiedy poznamy Twoją nową wybrankę?”. Bliscy czasami okazują się mistrzami w zadawaniu niezręcznych, często przykrych pytań. Wigilijny stój to nie miejsce na wścibskie komentarzo-pytanio-uwagi. I ja wiem, że kiedyś takie pytania były normą i nikomu od nich się nic nie stało, ale teraz na szczęście czasy się zmieniły. Na Wigilii nie jesteśmy sami, czy we dwójkę. W tej uroczystej kolacji bierze udział mnóstwo osób. Dlaczego ktoś ma się tłumaczyć ze swoich decyzji, wyborów? Dlaczego rodzina oczekuje w ogóle odpowiedzi na te pytania?
O czym rozmawiać przy wigilijnym stole?
Pytań, których nie należy zadawać przy wigilijnym stole, jest znacznie więcej. Pojawia się jednak pytanie: „No kurczę, to o czym właściwie można rozmawiać!?”. Pamiętajmy, że spotkanie przy wigilijnym stole to nie streszczenie swojego ostatniego roku z życia. Nie zbudujemy więzi z członkami rodziny, których widzimy raz na rok. Nikt nawet nie każe nam tego robić.
Takie spotkanie to idealna okazja do tego, aby porozmawiać o wszystkim i o niczym: o filmach, serialach, książkach, rodzinnych tradycjach, potrawach i wspomnieniach. U nas co roku jest ten sam schemat. Wszyscy wspominamy. I co roku mamy coraz więcej tych wspomnień. Wszyscy ładujemy się pozytywną energią, szacunkiem do prywatności i własnych spraw, miłością do rodziny, a później każdy idzie w swoją stronę i to jest naprawdę piękne.