Świeckie wychowanie to wychowanie i kształcenie niezwiązane z żadną religią, wyznaniem. Wydaje mi się, że jest to wciąż pewien temat tabu, a rodziny, które zdecydowały się wychowywać dzieci w ten sposób, są postrzegane jako te gorsze przez część Społeczeństwa. Wielu ludzi też ciekawi jak funkcjonują takie rodziny. Jakie wartości przekazują dziecku? Czego uczą dzieci? Postanowiłam dzisiaj opowiedzieć na swoim własnym przykładzie, jak to jest u nas, dlaczego z tatą naszej córki zdecydowaliśmy tak, a nie inaczej i jak wyobrażamy sobie przyszłość.
Ja niejednokrotnie wspominałam, że wierzę w Boga. Na pewno jest Coś, co nad nami czuwa, co sprawiło, że to wszystko nabrało sensu, ale Bóg, w którego wierzę ja, nie wymaga modlitw, myślenia o nim. Nie jest Bogiem, którego przedstawia Pismo Święte. Nie wierzę, że są ludzie opuszczeni przez Boga. Ciężko to wytłumaczyć, ale wydaje mi się, że mnie rozumiecie. Na samym wstępnie chciałabym też powiedzieć, że szanuję to, że ktoś wierzy w Boga, modli się, chodzi do Kościoła i prowadzi swoje życie wedle Pisma Świętego. Chciałabym, aby ta tolerancja działała w dwie strony.
[…]Kiedy byłam w ciąży, już wtedy wiedzieliśmy, że nie ochrzcimy córki. Byliśmy już wtedy całkowicie odłączeni od Kościoła i to była naprawdę przemyślana decyzja. Nasze rodziny, chociaż wierzące, o dziwo zaakceptowały naszą decyzję. Jedna prababcia tylko co jakiś czas mówi, żebyśmy ochrzcili córkę, ponieważ ma w sobie szatana.
Nasza córka w tym roku skończy pięć lat i nie zna modlitw. W naszym domu nie ma rytuałów modlitwy, nie śpiewamy też religijnych piosenek. Co roku towarzyszymy mojej mamie i święcimy z nią koszyczek wielkanocny. Podobnie jest ze Świętami Bożego Narodzenia. Oczywiście, że robimy sobie prezenty, pomagamy w Wigilii i uczestniczymy w spotkaniach rodzinnych. To tradycja naszej rodziny, jedyna okazja, aby spotkać się razem, zjeść na spokojnie. Ubieramy choinki, dekorujemy mieszkanie. Czujemy klimat Świąt, ale dla nas święta mają nieco inne znaczenie. I tak. Opowiadamy córce o Jezusie, tłumaczymy sens szopki, pokazujemy Maryję, Józefa, Jezusa. Uważamy, że dziecko ma prawo wiedzieć. Nie mówimy: „A przestań! To wymysły”. Wręcz przeciwnie – tumaczymy: „Ludzie wierzą w Boga. Jak chcesz, to możemy Ci opowiedzieć”. Ale córka nie chce. Jak będzie chciała wiedzieć, to oczywiście jej opowiemy.
Nasza córka nie będzie chodzić na religię, chyba że będzie tego chciała. Nie planujemy jednak sami zapisywać ją na ten przedmiot. Uważamy, że dzieci są jeszcze za młode, aby decydować świadomie o chęci przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej, a z racji naszych poglądów, nie będziemy mogli obiecać przed Bogiem, Księdzem, Kościołem, że będziemy wychowywać ją w wierze. I nie. Nie będzie nam głupio, że nie dajemy córki do Komunii, a nasza córka nie będzie czuła się odludkiem.
Kwestia śmierci
„A jak umrze? Nie pójdzie do nieba!”. Te słowa zawsze bolą, ale nie ze względu na sam Chrzest, czy inne Sakramenty, ale ze względu na delikatność tematu, jakim jest śmierć. Nasza córka to piękne, mądre i niesamowicie dobre dziecko. Po drugiej stronie spotkają ją same dobre rzeczy i Chrzest nie ma tutaj nic do tego. Jeśli chodzi o naszą śmierć, czyli rodziców, to chcemy, aby nasze pogrzeby były świeckie. Bez księdza, bez modlitw. Tę kwestię poruszamy raz na jakiś czas i wspominamy o tym naszej rodzinie.
Wartości w rodzinie świeckiej
U nas wierzymy w dobro. Nasza córka wie, że trzeba być dobrym, życzliwym i kochającym człowiekiem. Uczymy ją szacunku, bezinteresowności. Nie jeden raz powtarzamy, że dobro wraca. Ogólnie u nas cały czas jest mowa o dobrze. Jeśli komuś wydaje się, że życie bez wiary w Boga jest puste, to jest w wielkim błędzie. My wierzymy w wiele rzeczy. Nasze życie w ogóle nie jest puste. Jak rozmawiamy z dzieckiem o śmierci? Mówimy jej o tym, że po śmierci coś jest. Jest niebo, jest miejsce, gdzie się wszyscy spotkamy. I naprawdę w to wierzymy. To, że ktoś wierzy, że po śmierci coś się dzieje, nie znaczy, że wybiórczo wierzy w Boga. Człowiek nie musi być wierzący, aby mieć nadzieję, że po skończeniu egzystencji, czeka na niego coś dobrego.
A co, jeśli córka będzie miała za złe?
A co, jeśli nasze dziecko będzie miało nam za złe, że nie wpoiliśmy jej wartości katolickich? To pytanie przejawia się w wielu komentarzach pod podobnymi postami. Dziecko może mieć zarówno pretensje o Chrzest, Komunię Świętą, jak i o świeckie wychowanie. Nigdy nie wiemy. Dlatego my chcielibyśmy dać dziecku wybór i przede wszystkim poczekać, aż nieco dorośnie. Uważam, że wiara jest właśnie tak delikatną sprawą, że nie można jej narzucać, albo być w tym na pół gwizdka, ponieważ „tak wypada”.
To, że wychowujemy naszą córkę w sposób świecki, nie wpływa na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Szanujemy wszystkich: i tych wierzących i tych nie. Robimy to, ponieważ tak czujemy i jesteśmy świadomi naszych wartości.