single-image

Metoda Montessori budzi kontrowersje. Dlaczego?

Aleksandra Broda

W dobie wątpienia w system edukacji rodzice szukają dla swoich pociech najlepszych warunków do nauki i dorastania. Budzi niepokój szkolnictwo, a także podejście nauczycieli do dzieci. I wcale nie można się temu dziwić, bo polska szkoła to miejsce, w którym panują żelazne zasady, są stosowane kary i nagrody, a także każde dziecko traktowane jest tak samo. To do końca nie jest słuszne, no ale dzieci do przedszkola, czy szkoły pójść MUSZĄ. I chociaż szkolnictwo pozostawia wiele wątpliwości, to chciał, nie chciał, próbujemy polubić ten system i zachęcamy do tego dzieciaki.

 

Metoda Montessori – dlaczego nie? A może tak? 

Wraz z czasem, a właściwie z rozwijającą się nauką oraz badaniami, dzisiaj wiemy już, że dzieci są jednostką, którą musimy pielęgnować i nie tłamsić. Jako rodzice, mamy pojęcie o tym, że każde dziecko jest wyjątkowe i każde potrzebuje czegoś innego: być może jest to więcej czasu na wykonanie zadania, być może jest to niebywała potrzeba bliskości i kontaktu z rodzicem, a może to zapewnienie dziecku ciszy i spokoju. Nieważne właściwie co to jest, ważne, aby dziecko dostawało to, czego potrzebuje, jednocześnie ucząc się funkcjonowania w społeczeństwie. Bo o tym chyba metoda Montessori zapomniała (chociaż twierdzi inaczej). Bo każde dziecko musi uczyć się podporządkowania w jakimś stopniu społeczeństwu. Na studiach nie ma już Montessori – lektor nie będzie powtarzał studentowi dziesięć razy tych samych zagadnień. A praca? Nie będzie wykonywana, kiedy pracownikowi się zachce, tylko w przyjętych, odgórnych godzinach. Nawet jeśli były uczeń szkoły Montessori zostanie artystą, rzemieślnikiem, a nawet freelancerem, to i tak spotka się z żelazną dyscypliną czy to w umowach z klientami, czy pracowaniem na czas, aby opłacić ZUS i zarobić na chleb.

❗Trochę brzmi to wszystko, jakbyśmy byli na NIE, ale tak nie jest. Tylko takie są fakty. Taka jest niestety rzeczywistość.

Nie mniej jednak metodzie Montessori warto się przyjrzeć, przeczytać nawet książkę dotyczącą wychowania dzieci w tym popularnym ostatnimi czasy duchu i wyciągnąć z niej wszystko, co najlepsze. A nawet jeśli mamy taką ochotę i metoda ta okaże się zgodna z naszymi poglądami, możemy zapisać dziecko do takiego przedszkola, czy szkoły. Może będzie ciężko przystosować się mu do szarej rzeczywistości po opuszczeniu swojej placówki, ale może okazać się, że dzięki niej poradzi sobie nawet z nauczycielem po skończonej pedagogice, czterdzieści lat temu, czyli wzorowanego na „starej szkole”. Bo pamiętajmy – szkoła, czy przedszkole to znaczna część życia młodych odkrywców. Znaczna, ale nie jedyna. Więc jeżeli będziemy umieć wprowadzić metodę Montessori również u siebie w domu, jednocześnie pokazując dzieciom sytuacje, w jakich mogą znaleźć się za kilka lat, to czemu nie?

Osobiście, jeśli miałbym wybierać słuszność metody nauczania Montessori, a słuszność systemu edukacji, to wybrałabym Montessori. Pomimo tego, że ta metoda również nie jest do końca jasna i przekonywająca.

❗ Przedstawiamy największe (naszym zdaniem) kontrowersje dotyczące tej idei oraz najlepsze dla dziecka rozwiązania, które włączają się w ten cel.

Metoda Montessori 

➡Według Marii Montessori, dzieci do szóstego roku życia nie powinny czytać żadnych baśni i oglądać bajek. Zwłaszcza jeśli są one przesiąknięte fantastyką i nierealnymi wydarzeniami. Maria uważała, że dzieci w pierwszych sześciu latach życia powinny otaczać się tylko i wyłącznie realnym światem, by jak najlepiej go poznać.

➡Dzieci mogą korzystać z jednego „materiału” edukacyjnego przez cały dzień pod warunkiem, że nikomu nie przeszkadzają. Mogą do woli więc poruszać się po sali, nawet kiedy prowadzone są zajęcia. Warunek jest tylko jeden – nie mogą przeszkadzać innym. Materiał czasami „wałkowany” jest do skutku, a kontynuacja lekcji może odbyć się nawet po miesiącu.

➡Zazwyczaj posiłki nie są wydawane w jednej godzinie. Dziecko może podejść do bufetu, nałożyć sobie to, co chce, kiedy tylko zapragnie. To oczywiście z jednej strony jest dobre, a z drugiej kłóci się z ważną ideą, aby posiłki dziecka były przede wszystkim regularne.

➡Czytając książkę „Metoda Montessori od 6 do 12 lat”, można wysnuć wnioski, że rodzic ma być poddanym dziecka i cytując: „służyć mu”. Nie mogłam znaleźć nic o autorytecie, który jest niezwykle ważny oraz o stawianiu zasad, które są kluczowe, aby dziecko czuło się bezpiecznie. Znajdziemy tam tylko kilka zdań o podziale obowiązków, współpracy i pozwalaniu sobie na emocje, co jest akurat w porządku.

➡Metoda Montessori może wydać się nieco przytłaczająca dla niektórych rodziców, po prostu.

➡Sama Maria Montessori jest bardzo kontrowersyjną postacią, o czym możemy dowiedzieć się, czytając jej biografię.

➡W „normalnym” przedszkolu i szkole to nauczyciel jest centrum dowodzenia. W Montessori to nauczyciel musi spełniać wymagania uczniów. Co z jednej strony jest oczywiście dobre, a z drugiej strony znowu może (chociaż nie musi), okazać się, że dziecko nie będzie umiało odnaleźć się w roli, kiedy będzie musiało podporządkować się osobie starszej.

❗‼W internecie bardzo trudno o prawdziwe opinie dotyczące metody Montessori. Rodzice podzielili się na dwie grupy: zwolenników i całkowitych przeciwników. W sieci znajdziemy bardzo dużo samych dobrych opinii dotyczących Montessori. Rzadko kiedy ktoś porusza kwestię wad, a takie oczywiście są w każdej metodzie nauczania, czy to wychowawczej. Znam kilka osób, których dzieci chodzą do przedszkola Montessori, i pomimo tego, że są zadowoleni, to potrafią powiedzieć, co według nich jest dziwne, czy też niepotrzebne.

❗A teraz zalety, których jest mimo wszystko mnóstwo.

➡Można powiedzieć, że Maria Montessori zapoczątkowała godne szkolnictwo dzieci. Dążyła do tego, aby dorośli zaczęli dostrzegać w dzieciach potencjał i wreszcie przestali je przedmiotowo traktować.

➡Montessori skupia się na tym, że każde dziecko jest wyjątkowe i trzeba tę wyjątkowość pielęgnować, oraz rozumieć. Natomiast system szkolnictwa w Polsce, nie oszukujmy się – próbuje w jakiś sposób stłamsić wyjątkowość uczniów, stawiając na pierwszym miejscu oceny.

➡Ocen w Montessori nie ma. Według nich są zbędne, ponieważ nauczyciel interesuje się każdym dzieckiem na tyle, że jest w stanie określić, czy dziecko robi postępy. Widząc system oceniania w niektórych placówkach oraz obserwując to, jak bardzo dzieci skupione są na ocenach, a nie na wiedzy, można stwierdzić, że jest to dobre rozwiązanie.

➡Placówki dysponują dużą ilością sprzętów edukacyjnych, przez co dzieci są zainteresowane danym tematem. Ucząc się, wykorzystują aż pięć zmysłów! Podczas kiedy w „normalnej” szkole zazwyczaj tych zmysłów wykorzystuje się tylko dwa.

➡Nauczyciele są różni. Niekiedy zmęczeni swoją pracą, wypaleni lub po prostu nerwowi. Czasami nie czują potrzeby, aby uczniowie naprawdę coś zrozumieli. W prawdziwej szkole Montessori tego nie ma – nauczyciele mają surowy obowiązek przykładać się do pracy, współpracować z dziećmi. Jeśli wpływają na nauczyciela skargi – zazwyczaj kończy swoją misję w przedszkolu lub szkole.

➡Zalet jest o wiele więcej!

Nie mniej jednak Montessori budzi kontrowersje i słusznie. Ponieważ nie ma jeszcze idealnej metody nauczania i nigdy takiej nie wymyślą, nie stworzą. Ponieważ każde dziecko jest inne. I nawet Montessori nie każdemu dziecku może przypasować. Najczęściej rodzice zastanawiają się, czy po takiej szkole, czy przedszkolu młody człowiek będzie w stanie poradzić sobie z szarą rzeczywistością – innym systemem edukacji, oraz całkiem innymi wymaganiami. I to są słuszne wątpliwości. Bo dzieci bardzo szybko przyzwyczajają się do tego, co dobre. A Montessori jest dobre, ale czy dla każdego? A jeśli jest dobre, to nie znaczy, że jest idealne.

Tak samo, jak nasz powszechny system edukacji. Wnioski musicie wysnuć sami i koniecznie się z nimi podzielcie. Wszystkie metody wychowania oraz nauczania sprowadzają się i tak do jednego – do rodziców. Bo to rodzice powinni trzymać za rękę swoje dzieci: dbać o pozytywne relacje, budowanie u dziecka poczucia wartości oraz wyjątkowości. Jeśli dziecko jest cały czas wspierane, a rodzice o nie dbają – przejdzie przez nawet najbardziej elitarną szkołę. Z dwójkami, czy jedynkami. Ale przejdzie z uniesioną głową i z poczuciem, że jest kimś wartościowym.

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)