– Nawet nie wiesz, jaka jestem zmęczona!
– A ty nie masz pojęcia, jaki ja jestem!
– Spróbuj chociaż raz mnie zrozumieć.
– Nie. To ty nigdy nie chcesz mnie rozumieć!
– Cały dom mam na głowie, a ty pracujesz i myślisz, że na tym kończy się Twoja rola.
– To ty nie potrafisz dostrzec tego, co robię.
W domu, w którym rozbrzmiewają głosy niezrozumienia, unosi się ciężkie powietrze. Wieczne przepychanki słowne i ciągłe wyliczanki: kto ma gorzej, kto kogo nie rozumie. Dlaczego tak jest?
W niektórych związkach, zwłaszcza tych z pewnym stażem, w których słychać tupot dzieci, czasami coś się sypie. Z początku brakuje czasu, a później, jeśli się go nie wyegzekwuje na związek, zaczyna robić się nerwowo. Każdy próbuje znaleźć usprawiedliwienie na to, dlaczego czuje się źle. Zamiast dialogów, szczerych rozmów, pojawiają się zarzuty i frustracje. Bardzo dużo psychologów zwraca uwagę na poświęcanie czasu drugiej osobie i pielęgnowanie związku. Kiedy to się zaniedba, zaczynają pojawiać się problemy takie jak wymienione wyżej.
Drugim powodem toczącej się wojny wśród pary, jest rezygnacja. Po kilku latach związku, w niektórych przypadkach zanika po prostu chęć dbania o niego. Przykład: Jedna osoba myśli, że dom, partner, to bezpieczny azyl, który po prostu jest. Nie „dokłada się” w postaci czułych słów, zaangażowania. I na dłuższą metę to prędzej, czy później wybucha. W postaci wojny na słowa, gestykulacje, wrzaski i płacz. I chociaż w tym przypadku zazwyczaj wina leży „bardziej” po jednej stronie, wciąż przepychanki słowne są niepotrzebne i przysparzają jeszcze więcej nerwów i przykrych doświadczeń.
Trzecim powodem wojny „kto ma gorzej”, jest toksyczność. Jeden z partnerów nie przyjmuje do wiadomości krytyki, próśb o pomoc. Za to dzielnie i naprawdę poważnie odwraca wszystko ogonem. Przykładowo: Jedna osoba mówi, że jest zmęczona. Druga, zamiast pomóc, chociaż skrycie rozumie partnera, odpowiada, że również jest i robi to w krzywdzący sposób. Nie brakuje przy tym agresji, przykrych słów.
Wojny nigdy nie wnoszą nic dobrego. Zawsze kogoś i coś okrutnie zabierają. W tym przypadku, kiedy toczy się między rodzicami, ofiarami jej są również dzieci. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć i chcieć rozmawiać, rozwiązać konflikty pokojowo. Nie zawsze to się udaje. Często potrzebny jest psycholog i dobra terapia. Ale kiedy jedna osoba chce, a druga nie, to albo jest opisana w drugim podpunkcie, albo trzecim.
Czy warto? Zwłaszcza kiedy ta wojna dotyka całkowicie niewinnych?