Sportowcy i trenerzy fitness zachęcają do ćwiczeń w domu i prezentują, co możemy zrobić, aby uzyskać piękną sylwetkę. Portale piszą, jak się malować, a także kontynuują tematy o związkach, innych problemach… I wśród tego wszystkiego pojawiają się komentarze:
„Jak wy możecie myśleć teraz o takich rzeczach?”. „To nie moment na to, żeby radzić sobie, jak ćwiczyć, jak się malować!”. „Teraz są gorsze zmartwienia niż kłótnie z partnerem!”
Wiem, że każdy przeżywa wszystko na swój sposób i ma prawo do swoich uczuć, jakie by nie były. Wierzę, że wszyscy jesteśmy bardzo zestresowani i przejęci. Mi włosy lecą garściami, też nie wiem, co będzie…
A pomimo tego postanowiłam dzisiaj zrobić pierwszy raz w swoim życiu kotlety mielone. Jajeczko, mięsko, cebulka i marchewka. Wszystko ładnie i na patelnię. A tu lipa, robi mi się mięso do spaghetti. Czemu? Bo złe proporcje i w życiu nie pomyślałabym, że toż to bułki tartej brakuje. O dziwo, uratowałam obiad, jak zaczęłam sypać w pośpiechu bułkę tartą na to, co się rozlatywało. I wierzcie mi lub nie, ale w życiu nie zrobiłabym kotletów mielonych, gdyby nie to, że chciałam zaskoczyć moje dziecko czymś, co chętnie jada w przedszkolu. Pomyślałam, że to fajne. Nie, że fajne przez to, w jakich okolicznościach to się zdarzyło, ale po prostu fajne. Mamy przyznają się, że cieszą się z tego, że są w domu z dziećmi, że mogą coś naprawić, zmienić w relacjach. Ale one nie cieszą się, że pojawiła się tak okrutna okazja do tego. One cieszą się po prostu. A później dostają hejt za to, że się cieszą, bo przecież dzisiaj nikt nie powinien być szczęśliwy. Nawet na moment.
A później chcesz się oderwać od koronawirusa i czekasz na jakiś inny post niż właśnie ten o tym, co się teraz dzieje. A jak on się pojawia, to czytasz, że nie czas na takie rzeczy. Że nie powinnaś. „Po co Ci czytać o pielęgnacji, skoro nawet nie wiesz, czy przeżyjesz?!” – to jeden właśnie z tych komentarzy.
A to chodzi o to, żeby się w tym wszystkim nie pogubić. Żeby dalej potrafić się cieszyć i uczyć, dostrzegać. Jeśli chcesz w tym momencie ograniczać swoje życie do koronawirusa, to rób to. To jest Twoje życie, masz do tego prawo. Ale nigdy nie mów komuś, co powinien czuć, a co nie. I nigdy nie każ komuś przeżywać życie tak, jak ty to robisz. Bo możesz kogoś tym skrzywdzić. Zwłaszcza teraz, jak wszyscy się martwimy, ale próbujemy żyć, normalnie… cokolwiek to znaczy. Nie mówię tutaj o #zostańwdomu ani o zaostrzonych nakazach, bo to MUSIMY przestrzegać wszyscy! Chodzi mi o to, że jak ktoś, przebywając w domu, cieszy się obecnością dzieci, czyta plotki o gwiazdach i robi maseczki, to nie znaczy, że jest ignorantem. To znaczy, że żyje na swój sposób.
Nikt nie wie, co będzie. Wszyscy się martwimy. Wszystkim jest trudno. Każdy z nas przeżywa to na swój sposób. Niektórzy starają się żyć w miarę możliwości normalnie, inni z kolei zamykają się w tym wszystkim. I czujmy, co chcemy, ale nic nikomu nie narzucajmy, jeśli chodzi o uczucia i to, co powinien teraz robić w domu, a co nie!