Nadesłana historia o tym, jak osobowość narcystyczno-psychopatyczna i jej manipulacje mogły doprowadzić do śmierci mnóstwa ludzi.
Zawsze musi dojść do tragedii
Od tygodnia raz na jakiś czas podśmierdywało gazem na klatce schodowej. Byłam niemalże pewna, że to budowlańcy remontujący mieszkanie obok włączają sobie butlę gazową, by zagrzać ciepłą kawusię. Dopiero moja mama po rozmowie z koleżanką zareagowała na tę woń i wezwała pogotowie gazowe. Przyjechali. Wezwali od razu policję. Okazało się, że przemiły sąsiad, którym zafascynowała była tylko i wyłącznie kobieta, od której wynajmował to mieszkanie, po tym, jak odcięli mu licznik gazowy przez wzgląd na zaległe płatności, postanowił podłączyć sobie obejście.
Obejście to w wielkim skrócie nielegalne podłączenie gazu za pomocą rur (niektórzy używają również dętki), które jest niesamowicie niebezpieczne przez wzgląd na właśnie ulatniający się gaz.
I bardzo dobrze, że mama zadzwoniła po pogotowie gazowe, ponieważ okazało się, że mieszkaliśmy na tykającej bombie. Gazu było mnóstwo i w każdej chwili mogło dojść do tragedii. Na miejsce zdarzenia najpierw przyjechała właścicielka mieszkania, która ponoć bardzo się zdenerwowała i zdeklarowała, że pozbędzie się najemcy w szybkim tempie. Jeszcze nie wiem, jakie konsekwencje prawne wynikną z tej tragedii i bezmyślności, lecz biorąc pod uwagę narażenie życia i zdrowia mieszkańców, kara powinna być sroga. Taką mamy nadzieję.
I to właśnie do tragedii, a właściwie do kroku przed nią musiało dojść, aby właścicielka mieszkania zrozumiała, że od ponad roku wynajmuje mieszkanie człowiekowi, który nie jest stabilny emocjonalnie i najprawdopodobniej zażywa narkotyki.
Wcześniejsze zgłoszenia i brak reakcji. „To dobry człowiek jest”
Jego dziwne zachowanie jeszcze rok temu zgłaszała najpierw sąsiadka z dołu, ale że my tego nie zauważyłyśmy, nie mogliśmy tego potwierdzić. Wręcz przeciwnie – dziwiłyśmy się, ponieważ w tamtym momencie miałyśmy wrażenie, że to normalny człowiek, może nieco zakręcony. Dopiero jak poznałam go nieco bliżej (czysto koleżeńskie, sąsiedzkie relacje), zrozumiałam, że coś jest nie tak i urwałam relację. A później było tylko gorzej.
Facet pewnego dnia zaczął zasypywać mnie wiadomościami, że zniszczyłam mu życie i że działałam w zmowie z jego byłą (nie znam kompletnie kobiety). Groził mi, pisał, że mam 40 minut, aby przyprowadzić mu byłą z powrotem, inaczej jego koledzy się ze mną rozprawią. Byłam w kompletnym szoku. Sąsiad najprawdopodobniej dostał spazmów, był pod wpływem naprawdę mocnych, halucynogennych substancji. Zadzwoniłam najpierw na policję. Ta powiedziała, że dopiero jak zacznie pukać mi do drzwi, to mogą wysłać patrol. Zadzwoniłam więc do właścicielki mieszkania i wysłałam wiadomości od niego. Natychmiastowo pojechała do jego pracy, by wyjaśnić sytuację. Po godzinie dzwoni do mnie i mówi, że chce ode mnie numer do byłej tego mężczyzny, ponieważ chce sprawę wyjaśnić też z jego byłą. „Skąd mam mieć numer do obcej kobiety?!!! Nie znam jej!” – wykrzyczałam jej do telefonu. Sąsiad tak ją przekabacił, jak to mają w zwyczaju narcyzy i psychopaci, że uwierzyła mu. Nie kobiecie, którą zna od lat. I wierzcie mi lub nie, pomimo niezbitych dowodów, ta właścicielka mieszkania nawet nie raczyła ze mną porozmawiać. „Bo to dobry mężczyzna, zapracowany”. Zapewne jeszcze sobie pomyślała: „Zasłużyła na to, taka była niedobra”. Kij wie, co ten nakłamał.
Mija kilka miesięcy.
W tym czasie mnóstwo miejscowych narkomanów, którzy praktycznie codziennie zjawiali się w jego mieszkaniu. Kradzieże w piwnicach. Wyłamane w ten sam sposób drzwi tylko i wyłącznie do klatki schodowej i jego drzwi od mieszkania (sąsiad często zapominał kluczy, a za domem miał schowany zestaw narzędzi).
Dzwoni do nas właścicielka. Twierdzi, że to jemu się chcieli włamać do mieszkania. Śmiejemy się z mamą. Mówimy, że wiemy, że to nieprawda, ale właścicielka mówi, że to taki pracowity i uczynny mężczyzna i że mieszkanie planuje od niej kupić. Tłumaczymy, że raczej nie kupi. Auto przez pół roku rozkręcał, później sprzedał. Na razie nie ma żadnego. Właścicielka nam nie wierzy. W żadne nasze słowo. Tak owinął sobie doświadczoną kobietę, ponad 60-letnią wokół palca, że nie ufa ona nawet osobom, które zna zdecydowanie dłużej.
„Nie mogę w to uwierzyć!”
Aż do wczoraj. Do momentu, w którym ta kobieta nie zauważyła policji i pogotowia gazowego. Do momentu, w którym nie dowiedziała się, że kochany, sympatyczny i zaradny mężczyzna nie płacił rachunków za gaz i postanowił narazić zdrowie i życie innych mieszkańców, korzystając z nielegalnego poboru gazu. Odkładał pieniądze na kupno mieszkania?
Czy może już tak popłynął w swoim uzależnieniu, czy też chorobie psychicznej, że przestał kompletnie myśleć, a jedyne co mu zostało, to rzucanie się do służb pogotowia, które nie uwierzyło w ani jedno jego słowo?
I kończę z trzema wnioskami.
Po pierwsze, osoby uzależnione, czy też te z osobowością narcystyczno-psychopatyczną, potrafią zmanipulować środowisko tak, że ofiary stają się złoczyńcami.
Drugi wniosek jest taki, że za mało w nas empatii, wyciągania własnych wniosków i za dużo naiwności. Za dużo w ludziach przymykania oczu i tłumaczenia sobie na wszystkie możliwe sposoby podejrzanego zaufania.
Po trzecie, chyba już taki los, że musi dojść do tragedii, aby ludzie otworzyli oczy.
P.S. Właścicielka mieszkania zna moją mamę od kilkudziesięciu lat. Uwierzyła facetowi, którego zna od niespełna 2.