Okres przeziębień, katarów, zapaleń ucha i górnych dróg oddechowych w pełni. Oczywiście, że zwłaszcza młodsze dzieci muszą złapać odporność. Co za tym idzie – swoje „przechorują”, nieważne jakbyśmy się starali. Nie znaczy to jednak, że nie możemy im pomóc. Możemy w jakiś sposób wpływać na częstotliwość zachorowań i skracać czas trwania choroby. Bezradność to pierwszy krok do wykupowania suplementów i trzymania dzieci w domu. Niestety, jeśli chcemy, aby nasze dzieci były zdrowe, należy zacząć od całkiem innych rzeczy.
Oto 8 nawyków i przekonań rodziców, które osłabiają odporność dzieci.
1. „Syndrom zamkniętego okna”. Czyli, w okresie grzewczym należy i tak wietrzyć pomieszczenia, a jeśli zrobi się za gorąco – uchylić okna. Nawet jeśli dzieci są w domu. Wiem, że wielu ludzi nie może pojąć „trendu”, na otwieranie okien w okresie jesienno-zimowym w obecności dzieci. Ogrzewanie ma to do siebie, że wysusza powietrze, przez co śluzówki nosa stają się suche, gardło podrażnione a kaszel się nasila. W takich warunkach trzeba nawilżać powietrze (np. nawilżaczem) i przede wszystkim – wpuszczać je. Dzieci nie chorują od uchylonych okien, lecz od tego, że wszystkie zarazki i wirusy unoszące się w powietrzu nie mają możliwości wyjścia.
2. Wykupywanie bez potrzeby suplementów, lizaków i żelek na odporność dla dzieci. Co do tego, czy suplementy w ogóle działają – są różne opinie. Ale jak sama nazwa wskazuje, suplement powinien być uzupełnieniem, a nie dietą. Większość ma w swoim składzie ogromną ilość cukru, który szkodzi, ale o tym powiemy niżej. Zanim zdecydujemy się na jakikolwiek „wspomagacz” odporności, należy zastanowić się, czy przypadkiem nie wystarczy zmienić jadłospisu. Witaminy i minerały o wiele lepiej wchłaniają się z pożywienia niż ze słodkich cukierków albo syropów. Większość syropów i soków na odporność, można zrobić samemu. Wystarczy woda, miód, cytryna, czosnek, cebula… Ale oczywiście i tak nie należy przesadzać. Czosnek zabija bakterie. Ale przy częstym, nieuzasadnionym stosowaniu, zabije również „te dobre”, co może doprowadzić do osłabienia organizmu. Jeśli podejmujemy decyzję o wyborze suplementów, należy czytać skład. Często jest tak, że to, co potrzebne dziecku, czeka na niego w sklepie zielarskim lub ekologicznym, a nie w aptece. Dlatego tutaj kluczową rolę odgrywa DIETA i nawyki żywieniowe. O tym mówi każdy dietetyk, ale rodzice i tak wolą wykupywać suplementy, niż przestawić się na zdrowie. Często robią to bez konsultacji z lekarzem, a to kolejny błąd.
3. Brak badań okresowych. Kiedy dziecko dużo choruje, warto zrobić mu badania i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma żadnych niedoborów, abo np. alergii. Dopiero po uzyskaniu wyników, należy wprowadzić wraz z lekarzem odpowiednią suplementację, leczenie lub zmianę diety. Zastanów się, kiedy ostatnio robiłaś badania krwi swojemu dziecku?
4. Cukier mnoży bakterie i szkodliwe grzyby. Jest niebezpieczny nie tylko dla zębów, ale i dla całego organizmu. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym należy ograniczać ilość cukru w diecie. Dzieci mają i tak go pod dostatkiem, ponieważ cukier występuje również w owocach. Jeśli więc chcesz, aby Twoje dziecko było zdrowe, ogranicz mu słodycze i np. słodzone jogurty, czy napoje.
5. Stres. Czym dzieci mogą się stresować? – pytamy. A jednak dzieci mają dużo powodów, aby się czymś przejmować. Adaptacja w przedszkolu, szkole. Oceny, rówieśnicy, nauczyciele – dzieci wszystko przeżywają, bez względu na wiek. Dlatego warto poświęcać czas i uwagę dzieciom na rozmowy. Rozwiewać wątpliwości, wyluzować trochę i dużo się przytulać.
6. Nieodpowiedni ubiór. I tutaj nie tylko chodzi o przegrzewanie dzieci, ale również o wyziębianie ich. Warto sprawdzić dziecku stopy po ściągnięciu butów: czy są spocone, czy może zimne? Czy nie marzną w nocy, czy może mają mokre włosy od potu? Każde dziecko jest inne. Jednemu zawsze gorąco, drugiemu zimno. Dziecko ubiera się odpowiednio do pogody i do jego potrzeb, a nie do pory roku, czy tego, jak ubrani są jego rówieśnicy.
7. Zbyt duża ilość TV i internetu. Im więcej „udawanych” bodźców, tym mniej czasu na aktywność na powietrzu. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby dzieci były cały czas na dworze, ale kiedy już są w domu, warto dać im szansę na nudę. Robienie kreatywnych rzeczy, a nawet czytanie książki sprawia, że dziecko odpoczywa i się relaksuje. Zbyt duża ilość bodźców i świateł sprawia, że organizm (w szczególności mózg) się męczy. NIEPOTRZEBNIE.
8. Nadmierna sterylność, do której mają tendencję głównie młodzi rodzice. Mówią o tym zarówno psychologowie, jak i pediatrzy. Dzisiaj większość dzieci nie ma możliwości kontaktu z zarazkami, czy nawet „brudami”. A to bardzo źle. To jest główny krok ku odporności. Rodzice nie pozwalają dzieciom dotykać liści, grzebać w ziemi z wielu powodów: boją się zabrudzenia i zarazków. Raczkującym dzieciom zabrania się wpychać rączek do buzi i przesadnie dba się o to, aby podłoga była idealnie czysta. Do tego dochodzi zbyt częste mycie rąk (np. co pół godziny), przecieranie buzi antybakteryjnymi chusteczkami, czy nawet unikanie alergenów bez uzasadnionej przyczyny. A dzieci muszą się pobrudzić, muszą czegoś dotknąć i zjeść czasami coś nieumytego brudnymi rękami.
Pamiętajcie, że najważniejsza jest zbilansowana dieta i ruch na świeżym powietrzu. Miłość, ciepło domowe i ograniczenie niepotrzebnych bodźców, również przyczyni się do zwiększenia odporności. Najlepsze, co możemy zrobić dla naszych dzieci, to zwiększyć świadomość tego, że zdrowie zaczyna się w głowie rodziców. A większość zachorowań i tak jest nieunikniona. Głównie co możemy zrobić dla komfortu naszych dzieci, to pozbyć się tych elementów (nawyków), które osłabiają odporność.