Każda kobieta spotka na swojej drodze co najmniej kilku. Być może będzie to ktoś ze znajomych. Gorzej, gdy okaże się nim potencjalny partner albo mąż (!). Mężczyźni niedojrzali emocjonalnie i społecznie. Chociaż „Syndrom Piotrusia Pana” brzmi dosyć niewinnie, jest tak naprawdę bardzo szkodliwą postawą. I chociaż nie zalicza się do zaburzeń, które wymagają leczenia, to takie zakorzenione poglądy i styl życia mogą zaszkodzić… kobietom, matkom i samym Piotrusiom.
Syndrom Piotrusia Pana – każda kobieta może się „pomylić”
I nie każdy Piotruś Pan od razu powie wprost, że nie chce. Że jednak nie da rady. Na początku znajomości ZAWSZE wszystko wygląda pięknie. On jest czarujący, prawi komplementy, a ona taka wspaniała, idealna wręcz. Motylki nie tylko w brzuchu, ale i przed oczami – niektórych cech po prostu nie da dostrzec się od razu. Na wszystko potrzeba czasu. Nie każda kobieta jest w stanie „wyczuć” faceta, zwłaszcza jeśli ma duże pokłady nadziei.
Piotruś Pan chce jednak stworzyć związek, a nawet się ożenić. Nagle pojawiają się problemy – on nie kwapi się do usamodzielnienia, pomimo tego, że trzydziestka na karku. Mieszka u mamusi. Nawet jeśli postanowi już z tego gniazda wyfrunąć, to i tak zawsze do niego wraca. Kłótnia? Idę do mamy! Problemy? Uciekam do SWOJEGO DOMU. Piotruś Pan nigdy nie będzie traktował na poważnie związku i rodziny. Dla niego zawsze rodzina będzie tam, gdzie jego mama. Nieważne, czy wziął ślub, czy ma dzieci. Syndrom Piotrusia Pana to przede wszystkim brak chęci na stworzenie nowej rodziny, jak i również brak podstawowych wzorców. Brak świadomości, że skoro związał się z kimś i z tej miłości narodziło się dziecko, to od teraz to jest jego priorytet.
Od Piotrusia Pana nie można wymagać
Każdy czegoś wymaga. Życie z kimś polega na ciągłym mówieniu o swoich pragnieniach i uczuciach. Od Piotrusia Pana należy się odczepić. On zawsze wszystko robi tak, jak trzeba, a na większość próśb reaguje obrazą. Sam będzie wymagał wiele, jednocześnie będąc przekonany o swojej nieskazitelności. Poza tym nieraz zagra na emocjach, wpędzi w poczucie winy: „A ty jaka jesteś?”, „A ty co zrobiłaś?”. Jest przekonany o swojej wyższości nad innymi i często traktuje ich „z góry”, chociaż sam wiele w życiu nie osiągnął.
Piotruś Pan w pracy
Tak, nie osiągnął wiele, bo nawet jeśli dobrze zarabia, to wydaje swoje pieniądze na wszystkie przyjemności typowe dla nastolatków: gry, zabawy i gadżety. I oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, bo każdy ma prawo do tych małych przyjemności, ale trzydziestokilkuletni Piotruś Pan nie zna ograniczeń. Bo mu się wszystko należy. Bo nie musi przecież się usamodzielnić.
Piotruś Pan nie popełnia błędów, winni są wszyscy inni
Okłamał? To dlatego, że jesteś zła. Nie zrobił czegoś? To dlatego, że miał za mało czasu, bo: praca, obowiązki i TY. Piotruś Pan nigdy nie jest niczemu winny. Jeśli go na coś nie stać, to Twoja wina, bo musiałaś nakarmić lodówkę.
Piotruś Pan nie radzi sobie i potrzebuje służącej
Kiedy mieszka z mamą – prosi ją o pomoc. Kiedy mieszka z partnerką, oczekuje, że ta pozbiera jego porozrzucane skarpety i z uśmiechem na twarzy wstawi do prania. Jego pokój to często okruchy na podłodze, kubki sprzed kilku tygodni i smród. Bo on wiecznie nie ma czasu, a jak go ma, to przecież musi odpocząć. Piotruś Pan, jeśli ma już kobietę, będzie oczekiwał przede wszystkim matkowania. Partnerka ma go za wszystko chwalić, sprzątać po nim i przede wszystkim kochać bezwarunkowo. No i nie wymagać.
Piotruś Pan a bycie ojcem
Psychologowie tłumaczą, że zazwyczaj Piotruś Pan „nie nadaje się” do bycia ojcem. Sam to czuje, więc większe prawdopodobieństwo, że ucieknie od odpowiedzialności. Z drugiej strony, jak się okazuje – tacy mężczyźni mogą stać się naprawdę dobrymi ojcami. Dobrymi pod względem beztroskich zabaw. Piotruś Pan często miga się od opieki nad dzieckiem. Jeśli jednak postanawia „spróbować”, to w swoim dziecku znajdzie czasami nawet przyjaciela. Nie należy jednak oczekiwać od niego nadmiernej troski: pilnowania wizyt u lekarzy, czy zauważenia niepokojących objawów u dziecka.
Skąd wziął się Syndrom Piotrusia Pana?
Na pewno był spotykany jeszcze przed pojawieniem się słynnej powieści J.M. Barrie. Dopiero po wydaniu tej książki, specjaliści postanowili nadać mu tę nazwę. Wiele lat nauki i badań wskazuje na to, że duży wpływ na kształtowanie takiej postawy miały właśnie matki. Często samotne, które za wszelką cenę chciały stworzyć idealne warunki dla swoich synów, pozbawiając ich „lekcji życia” i wspierania w samorozwoju i usamodzielnieniu się. Nie oznacza to jednak, że każdy Piotruś Pan pochodzi z nadopiekuńczej rodziny.