Pamiętam, jak kilka lat temu zobaczyłam mema, który był podpisany mniej więcej: „Jak krzyknę na dziecko, to dziecko sąsiada się uspokaja”. Chodziło o to, że kobieta krzyczy tak głośno, że nie sposób krzyku nie usłyszeć. I wtedy weszłam w sekcje komentarzy i nieco zaniepokoiłam się faktem, jak dużo rodziców normalizuje krzyk. I może mi trochę brakuje dystansu i w tym momencie powinnam wyciągnąć przysłowiowy kij, ale nie wydaje mi się, że normalizowanie krzyku, zwłaszcza jeśli chodzi o wychowanie dzieci, jest dobrym posunięciem.
I ja wiem, że to tylko mem i że nam rodzicom naprawdę przydaje się poczucie humoru. I ja wiem, że to tylko żart, a nawet jak raz na jakiś czas rodzic krzyknie na dziecko, to nie jest to żadna patologia. Ja w ogóle nie wątpię w kompetencje żadnych opiekunów.
Mówię to jako rodzic, który, czasami z bezradności podniesie głos na swoje dziecko, ale stara się z tym walczyć. Jednak w żaden sposób, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się z tych moich słabości śmiać i je normalizować. Dlaczego?
Krzyk zmęczenia, bezradności, zdenerwowania
Najpierw zastanówmy się, dlaczego tak naprawdę krzyczymy. Powodów krzyku może być mnóstwo. Denerwujemy się, jak po naszej nieprzespanej nocy dziecko budzi się bez humoru i wszystko robi na przekór. Irytujemy się, kiedy tłumaczymy dziecku setny raz, aby czegoś nie robiło, a te jednak nas ignoruje. Zauważmy jednak, że najczęściej krzyczymy wtedy, kiedy jesteśmy już bezsilni. Zachowania naszych dzieci odbieramy jak atak, a my czujemy, że musimy z niego wyjść zwycięsko. Dlatego właśnie, kiedy brakuje nam już argumentów, czy też cierpliwości, sięgamy po najmocniejsze środki. I te środki często okazują się skuteczne, ale niestety tylko i wyłącznie dla nas.
Prawda jest taka, że krzyk działa na dziecko jak właśnie jedna z najsilniejszych broni. Dziecko może podskoczyć, w jednej chwili spełnić nasze oczekiwania, a nawet w mgnieniu oka się uspokoić. Dzieci boją się krzyku. A ze strachu są w stanie zrobić naprawdę wszystko. Co jednak tak naprawdę dzieje się w głowie dziecka?
Dlaczego krzyk jest zły?
Małe dzieci, zwłaszcza te, które są w fazie intensywnego wzrostu i rozwoju, czyli w pierwszym, a nawet drugim roku życia, reagują na krzyk najbardziej lękliwie. Co za tym idzie – również stają się zlęknione. Mało tego, badacze z Uniwersytetu w Pittsburgu przeprowadzili badania na 1000 dzieciach w wieku 1-2 lat, które udowodniły, że częste krzyczenie na dziecko i podnoszenie głosu zwiększa szansę na wystąpienie depresji w późniejszym życiu. Takie agresywne zachowania mają też wpływ na ogólne zachowanie dziecka. Możemy przypuszczać, że im więcej krzyku, tym więcej problemów z dobrym zachowaniem.
U każdego dziecka, podczas krzyku rodzica produkuje się nadmiar hormonu stresu, czyli kortyzolu. Kiedy rodzice często krzyczą na dziecko lub podnoszą na niego głos, tym częściej mózg dziecka domaga się adrenaliny – do takich wniosków doszedł Neuropsycholog Rick Hanson. A to z kolei może doprowadzić do trwałego uszkodzenia mózgu.
Psycholodzy niejednokrotnie podkreślają fakt, że dziecko, na które podnosi się głos, odczuwa wstyd i zawiedzenie.
Ważne jest również to, co rodzic mówi podczas podnoszenia głosu. Często bowiem zdarza nam się krzyczeć coś w tylu: „Albo się uspokoisz, albo wyjdę stąd!”, albo: „Mam już dość, rozumiesz?”. Co dziecku, w trakcie odczuwania silnych emocji związanych z podniesionym tonem, może naprawdę zapaść w pamięć. Tak. Dziecko po takich słowach, a zwłaszcza usłyszanych podczas krzyku, czuje, że jest ciężarem dla rodzica.
Niekiedy dzieci uodporniają się na krzyk, co może skutkować nie tylko większą bezsilnością i rozdrażnieniem rodzica, ale i także zagrażać zdrowiu dziecka w niebezpiecznych sytuacjach. O tym opowiem niżej.
Krzyk powinien być używany tylko w sytuacjach zagrożenia
Krzyczenie na dziecko najczęściej nie jest dobrym rozwiązaniem, a kiedy używamy tej metody często, naprawdę im szkodzi. Krzyk jest też tak naprawdę pewnego rodzaju sygnałem ostrzegawczym. Kiedy widzimy, że dziecku zagraża niebezpieczeństwo, to najlepszym rozwiązaniem jest właśnie krzyknąć do niego, żeby uważało. Nie da się czasami na dziecko nie krzyknąć, ale uzasadnieniem tego krzyku powinno być tylko i wyłącznie zagrożenie życia, lub zdrowia dziecka. Pamiętajmy jednak, że częste podnoszenie krzyku na pociechę, może spowodować jego uodpornienie się. Dziecko w pewnym momencie będzie uważało to za coś normalnego, na co nie warto zwracać uwagi. A co może wtedy się stać?
Dziecko może nie zareagować na krzyk rodzica wtedy, kiedy użyje on go w celu ochrony. Przykładowo: dziecko biega sobie po parku i nie zauważa jadącego mężczyzny na rowerze. Mama krzyczy wtedy: „Uważaj, odsuń się!”, ale dziecko nie reaguje, ponieważ mama krzyczy tak często, że dziecko zmieniony ton głosu po prostu odpiera.
Nie śmiej się z krzyku. Zrób wszystko, aby go uniknąć
Każdemu raz na jakiś czas zdarza się podnieść głos na dziecko. Problem pojawia się wtedy, kiedy rodzice widzą, że to faktycznie daje jakiś efekt i coraz częściej dopuszczają się krzyku. A to nie jest ani dobre, ani zdrowe dla dziecka. Zastanówmy się, jak my się czujemy, kiedy ktoś podnosi na nas głos. Czy to miłe uczucie? Czy jednak czujemy wtedy bezsilność, a nawet i lęk?
Krzyk powinien być używany tylko i wyłącznie w celu ostrzeżenia, że dziecku grozi niebezpieczeństwo, a nigdy nie powinien być normalnością lub antidotum na nasze zmęczenie, frustracje.
Źródła:
https://sp47.bialystok.pl/2020/11/30/krzyki-negatywnie-wplywaja-na-mozg-dziecka/
http://www.budzacasieszkola.pl/marzena-zylinska/szkola-miedzy-kortyzolem-a-dopamina/