„Cnoty niewieście” – hasło wyszukiwane ostatnimi czasy z częstotliwością światła. Zaniepokojeni są rodzice, a nawet starsze dzieci. O co właściwie chodzi z nowym pomysłem Ministra Edukacji Przemysława Czernka?
Powiem Wam szczerze, że ostatnio mało miałam czasu na to, aby śledzić, co nowego wymyślił rząd, czy też co nowego wymyśliła opozycja. W wolnej chwili jednak przeglądałam TikToka i zaczęły mi się wyświetlać filmiki dotyczące „cnót niewieścich” Przemysława Czarnka. Myślałam, że to kolejna rozdmuchana afera, nadinterpretacja jakichś słów, „atak” ze strony opozycji.
Cnoty niewieście. O co chodzi?
Doradza Czarnka, profesor Skrzydlewski przedstawił na łamach „Naszego Dziennika” priorytety edukacyjne na nadchodzący, nowy rok szkolny. Brzmią one tak:
„Obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne i religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety, które ma polegać na rozbudzeniu pychy”.
„Cnoty niewieście szczególnie akcentują godność kobiety, która wynika przede wszystkim z jej człowieczeństwa, ale też z tego, że przez nią przychodzi nowy człowiek na świat i jest przez nią wychowywany, formowany. Kobieta jest tą, która w rodzinie odgrywa decydującą rolę”.
Jego wypowiedź oburzyła dosłownie wszystkich. A z tych słów nie tylko twórca musiał się tłumaczyć, lecz także Minister Edukacji. Faktem jest, że dla wielu ludzi słowo „cnota” oznacza tylko dziewictwo. Tak naprawdę jednak pojęcie te ma inne znaczenia: moralność, dobro etyczne. Cnota to również czyjeś dodatnie cechy charakteru, czyli zalety i właśnie tak wyjaśniał to całą sytuację, w sposób szyderczy Czarnek.
Nie zmienia to jednak faktu, że żaden z powyższych nie zaprzeczył temu, jakoby współczesne kobiety i młode dziewczyny były zepsute duchowo i moralnie. Wręcz przeciwnie – dalej brną w swoje racje i nie zamierzają zmieniać przygotowanych już priorytetów edukacyjnych.
Zanim przejdę do własnej opinii, chciałabym zaznaczyć, że profesor Skrzydlewski jest również czynnym pisarzem RadioMaryja.pl. Portal ten często publikuje jego felietony. W jego autorskich publikacjach znalazłam artykuł o roli ojców w wychowaniu dzieci. W tym momencie, kiedy to piszę, moje serce zaczyna bić mocniej. Z nerwów. Z niedowierzania. Uwaga. Cytuję:
„Ojcowie są filarem rodzin. Ich brak niesie ze sobą niebezpieczeństwo upadku i zagłady. Wymierzana z miłosierdziem oraz surowością kara wychowuje. […] Permisywizm ojców i wyrzeczenie się przez nich obowiązków karcenia w praktyce jest prostą drogą do demoralizacji i upadku narodów. […] Wymierzana z miłosierdziem oraz surowością kara wychowuje. Jest zatem nie tylko działaniem dobrym moralnie i roztropnym, ale także sprawiedliwym, działającym oczyszczająco na człowieka”.
Cnoty niewieście, czyli jak odebrać godność naszym córkom
Zgadzając się na to, aby zachowania nasze, czy też naszych córek, były poddawane ocenie moralnej jakimkolwiek osobom, jest wyrządzaniem krzywdy. Moralność powinna kończyć się tam, gdzie zaczyna dziać się krzywda drugiego człowieka. I tyle.
Wizja szkoły Przemysława Czarnka to wizja powielająca krzywdzące stereotypy i starodawne normy społeczne, o których źle wypowiadają się nawet nasze matki, czy też babcie, które ich doświadczyły.
Tak. To jawne zawracanie do dawnych lat, ale dzisiaj nazywa się to o wiele ładniej i nadaje temu celowi ogromny, „sensowny” wydźwięk. Powodem tego ma być fakt, że dzisiejsze dziewczynki i kobiety są zepsute, roszczeniowe, wulgarne i nie chcą zakładać rodzin.
Niestety „średniowieczny” umysł Przemysława Czarnka, jak i wszystkich jego doradców nie rozumie, lub nie chce zrozumieć, że kobiety nie są tylko maszynkami do rodzenia dzieci, a jeśli zdecydują się na związek, to oczekują partnerstwa, podziału ról, a nie usługiwania, czy też samotnego dbania o ognisko domowe. Rodziny mają coraz większą świadomość tego, że dzieciom potrzeba zaangażowania obydwojga rodziców. Rodziny nie chcą powielać stereotypów, że ojciec jest od karcenia i zarabiania pieniędzy, a matka od gotowania i dbania. Dlaczego? Nie ze względów wygody, czy też, jakby to powiedział Czarnek: z lenistwa, lecz z czystej świadomości płynącej z badań naukowych!
Czarnek nienawidzi dziewczynek i kobiet?
Kiedy zbierałam materiały do tego artykułu, cały czas chodziło mi po głowie stwierdzenie, że Czarnek nienawidzi kobiet. Tak naprawdę obecny minister Edukacji bardzo uczepił się naszych córek. Najpierw był problem otyłości wśród dziewcząt, a teraz cnoty niewieście. Jakby za całe zło tego świata odpowiadały kobiety. To jest niesamowicie przerażające. Gdyby jednak „czepił” się chłopców, również walczylibyśmy o to, aby dał im spokój. Uważam, że nasze dzieci, niezależnie od płci, nie zasługują na tak zaściankowe traktowanie i wpajanie im takich krzywdzących pseudo wartości.
Szkoła jest znaczną częścią życia naszych dzieci. Wierzę, że jako rodzice dbacie o to, aby przekazywać dobre, prawdziwe i znaczące wartości w swoim domu. Jednak wszyscy mamy świadomość tego, że nie każde dziecko w swoim domu dostaje odpowiednią ilość uwagi od rodziców.
Wyobraźmy sobie teraz zajęcia z religii, czy też etyki, podczas których omawia się takie zagadnienia, jak: prowokacje przez dziewczyny, niemoralność dziewczynek, upadające cnoty niewieście. Czy takie lekcje nie wpłyną negatywnie na relacje między dziewczynkami a chłopcami? Czy taka nagonka nie wpłynie na to, że chłopcy będą czuć się bezkarnie, wykorzystując swoje koleżanki, dokuczając im? Czy młody dorosły, który wyjdzie ze szkoły, spod skrzydeł edukacji Czarnka, nie będzie miał krzywego spojrzenia na dziewczyny? Czy to nie chodzi przypadkiem o to, żeby zakorzenić wśród chłopców, że kobiety są winne wszystkiego i można je nie szanować, gwałcić i znęcać się nad nimi?
Ty możesz się na to nie zgadzać i rozmawiać z dzieckiem. Twój syn jest dobrym człowiekiem pełnym miłości i szacunku. Nie oznacza to niestety jednak, że wszyscy chłopcy są/będą podobni do Twojego syna. Są dzieci zaniedbane przez swoich rodziców względem prawdziwie moralnym. A jeśli szkoła będzie ich jedynym źródłem informacji, może skończyć się to naprawdę źle.
Twoja córka może spełniać się zawodowo. Twój syn może opiekować się swoimi dziećmi przez większość czasu. Nasze dzieci mogą być, kim chcą. I nikt nie ma prawa oceniać ich moralności, jeśli nie krzywdzą drugiego człowieka. Koniec. Kropka