Ida Nowakowska, prezenterka TVP wróciła do pracy kilka dni po porodzie. I chociaż nie przepadam za tą stacją telewizyjną, to nie mam osobiście nic do tej kobiety. Z ciekawości przeszukałam komentarze, co inne mamy myślą na temat jej szybkiego powrotu do pracy.
Oczywiście wylało się na nią morze hejtu. I to morze hejtu nieco wyschło i przerodziło się w bagno. W głębokie bagno, które wciąga w wir nalepek w stylu: „co za głupia matka”. Odrzućmy, proszę Was, to, że jest to prezenterka najbardziej znienawidzonej stacji. Spójrzmy na nią jak na kobietę, matkę. I zastanówmy się, ile razy to nasze decyzje zostały potępione przez innych i ile razy to my, niesłusznie dostałyśmy zarzuty najgorszej matki na świecie.
Wczoraj wyświetlił mi się post Chujowej Pani Domu, w którym pisała o tym, że kobiety, matki, niezależnie co zrobią, i tak zostaną przez kogoś zrypane. I zauważyłam tam komentarz znajomej, która, jak większość, poparła te słowa. Z tym że kilka dni wcześniej widziałam, jak skomentowała post u kogoś innego, dotyczący publicznego karmienia piersią. W tym komentarzu użyła dość agresywnego języka, aby przekazać innym matkom, że mają nie karmić maluszków w miejscach publicznych. I gdzie tutaj logika? Z jednej strony narzekamy na to, że jesteśmy za wszystko oceniane, a z drugiej same, zamiast wyrażać opinię, rozmawiać o swoich poglądach i przekonaniach, to oceniamy.
I to nie chodzi o to, czy ty zostawiłabyś kilkudniowe dziecko i poszła na kilka godzin do pracy, czy też nie. Bo każda z nas ma prawo wychowywać dziecko wedle swoich zasad, instynktu, jeśli oczywiście go nie krzywdzi. I fajnie na ten temat rozmawiać, ale opinia to nie to samo co hejt. I pomimo tego, że pozwalamy sobie nazwać wyrodną, czy też nawet głupią matką kobietę, która zamordowała swoje własne dziecko, to nie powinniśmy tak samo nazywać matek, które dzieci nie krzywdzą, a robią coś, co daje im przyjemność, szczęście i w żaden sposób nie ma negatywnego wpływu na maluszka, czy też na starsze dziecko, dzieci.
My kobiety, ogólnie uważam, że mamy przekichane w dzisiejszym świecie. Walczymy ze stereotypami, jesteśmy poddawane wiecznej inwigilacji i ocenom. W dalszym ciągu, jak „normalne” jest, że jakiś obleśny chłop gwizdnie na nas, ponieważ mamy na sobie krótkie spodenki, tak w dalszym ciągu „normalne” jest to, że ludzie nie ogarniają, że nie trzeba żyć schematami, nie trzeba powielać stereotypowego modelu rodziny, wychowania dzieci, aby wszyscy byli szczęśliwi.
I niestety cały czas, znacząca część matek, chociaż wkurza się, że jest poddawana tylu ocenom, sama ocenia, krytykuje, hejtuje. Zwróćmy więc uwagę i na ten ważny aspekt, ponieważ możemy kogoś bardzo zranić. No i nigdy nie wyjdziemy z tych przeklętych przekonań, stereotypów, które nie pozwalają cieszyć się macierzyństwem.