Rośnie świadomość dotycząca tego, że zaangażowany ojciec jest na wagę złota. Jak się okazuje, sami zainteresowani czują się spychani na drugi plan. Nawet nie przez kobiety, ale przez telewizję i internet, a nawet miejsca publiczne.
„Wiesz co, wkurzyłem się. Ciągle tylko w reklamach matki. Że dla nich priorytetem jest zdrowie dzieci, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. A co z ojcami? Ja też kupuję leki, wstaje w nocy do kaszlącego dziecka. Ale telewizja, internet: co otworzysz, tam rady dla matek. Portale dla matek, w śniadaniówkach 90% ludzi wypowiadających się na temat wychowywania dzieci to matki. 5% z nich to eksperci: psychologowie, lekarze. Jeśli już jest reklama rodzinna, to ojciec jest gdzieś tam w tle, bo wszystko robią matki: kupują cudowne kremy, dbają o zdrowe żywienie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć zdjęte już dawno reklamy, w których ojcowie są na pierwszym planie. Dziecku stanie się coś w szkole – dzwonią z automatu do matki. To matki na korytarzach są zaczepiane: „A pamięta Pani o zbiórce pieniędzy…” A ojcu to nikt nie powie, jakby był kimś gorszym, półgłówkiem. Kimś, kto w ogóle nie ogarnia domowego budżetu i tych spraw…”
Faktycznie, zaglądam na YouTube, a tam reklamy o suplementach, środkach przeciwbólowych głównie z mamą w roli głównej. Przejrzałam urywki ze śniadaniówek – do studia zaprasza się głównie matki. I przypomniałam sobie, w jakim szoku był ojciec naszego dziecka, kiedy lekarz zapytał, czemu nie przyszłam na wizytę ja. Z automatu. Przy drzwiach, zamiast „dzień dobry”. Kobiety wstawiają pranie na reklamach, matki sprzątają mieszkania. A przecież ojcowie też to robią. A nawet jeśli nie, to skąd mają brać PODŚWIADOMIE wzorce, skoro telewizja pokazuje tylko mamy i wychwala je pod niebiosa. A ojciec? Gdzieś tam jest, pewnie zarabia na to wszystko. To tyle. Oczywiście, dzisiaj reklamy nie przemawiają tak do publiczności, jak kiedyś. Ale jednak większość z nas je ogląda i pewnie nie wie, jak one działają na naszą podświadomość i jak bardzo czasami nie mamy na to wpływu.
I przyznam się szczerze, te słowa mnie przygniotły. Nie dlatego, że nie doceniam ojców, ale dlatego, że wciąż jednak trwa ta „nagonka” na matki. To ma odwrotny skutek. Matki czują się przytłoczone, a ojcowie pomijani. Już nie chodzi nawet o same reklamy i TV, ale ogólnie o życie. 90% treści skierowanych jest do matek. To od matek oczekuje się więcej, a nawet jeśli ojcowie angażują się w to wszystko tyle samo, to pierwszą osobą, do której zadzwoni dyrektor, jest matka. Pierwszą osobą, do której zadzwoni lekarz, by poinformować o zmianie godziny wizyty, jest matka. Chociaż wpisanych jest dwoje rodziców. Ojcowie dzisiaj i tak przez większość mediów, ludzi – są tłem. Rozumiem całkowicie ich zbulwersowanie. Bo znam niejednego ojca, który nie tylko radzi sobie z rodzicielstwem, ale w wielu sytuacjach jest niezastąpiony. Szkoda tylko, że tak mało osób to dostrzega.
„…Chciałbym zobaczyć kiedyś reklamę, w której ojciec opowiada o swoim rodzicielstwie. Jak bardzo rozczuliły go dzieci. Jak zmądrzał i wziął się w garść i jak dba o to wszystko. To tyle. I chciałbym więcej wypowiedzi ojców, czy to w internecie, czy w telewizji. My nie jesteśmy gorsi w żaden sposób”.
A ja chciałabym, żeby Twoje pragnienie się spełniło i obiecuję, że dołożymy wszelkich starań, by tak było. Bo zarówno ty, jak i inni ojcowie, robicie kawał dobrej roboty.