Napoje energetyczne znajdziemy w każdym sklepie. W dyskontach umieszczone są zazwyczaj przy kasie, obok przekąsek. Być może jest to kolejny wymysł producentów – przecież podczas stania w kolejce, człowiek może się zmęczyć, a wtedy wybawieniem w takiej sytuacji jest energetyk. Kuszą ładną grafiką i przyciągają uwagę również dzieci. Na ich etykietach możemy znaleźć znane osoby, w tym sportowców. Manipulacja za manipulacją – z roku na rok coraz więcej Polaków dodaje sobie powera za pomocą słodkiej trucizny. Proporcjonalnie rośnie liczba ludzi chorych na serce i ludzi, którzy mają problemy z ciśnieniem. Nie wspominając o zawałach serca i wylewach. Jednak najbardziej niepokoi fakt, że coraz więcej dzieci sięga po napoje energetyczne, z racji tego, że są ogólnodostępne i żeby je kupić, nie trzeba być pełnoletnim.
Zacznijmy od tego, że ludzie cały czas się czymś pobudzają: niektórzy wybierają zieloną lub czarną herbatę, inni z kolei są fanami kawy. Nieliczni dodają sobie energii za pomocą zdrowych koktajli z warzyw i owoców, które nie dość, że są bombą witaminową, to dodają sił. Dzieciom nie zaleca się w ogóle napojów, których skład wchodzi kofeina, czy tauryna, a nawet teina. To dlatego tak ważna jest zdrowa i zbilansowana dieta wśród najmłodszych, ponieważ to jedzenie musi dostarczać im energii. I chociaż pobudzanie swojego organizmu do działania na różne sposoby jest czymś naturalnym, to sposób, w jaki to robimy, jest kluczowy i często decyduje o naszym samopoczuciu, a nawet życiu.
A napoje energetyczne nie mają nic wspólnego ze zdrowiem, a efekt pobudzenia trwa tylko chwilę i często jest bardzo złudny. To za sprawą BARDZO DUŻEJ ilości cukrów, ogromnej dawki kofeiny i syntetycznej tauryny. Warto wspomnieć, że tauryna sama w sobie nie jest szkodliwa, a wręcz przeciwnie – jest potrzebna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Syntetyczna dodawana jest nawet do mleka modyfikowanego i odżywek dla sportowców. Jednak producenci energetyków wykorzystują „gorszą” taurynę. A ta nie dość, że nie ma praktycznie żadnych wartości, to jeszcze spożywanie jej w nadmiarze może poważnie zaszkodzić.
Widok piętnastolatka, który w drodze do szkoły wypija napój energetyzujący, już nikogo nie dziwi. Wieczorem, żeby zmusić się do nauki, młodzież wypija nawet kilka puszek. Przed egzaminem, po nieprzespanej nocy – energetyki to już nieodłączny element funkcjonowania dzieci i nastolatków. Rodzice nie widzą nic złego, sprzedawcy widzą tylko zarobek, a producenci – kopalnie złota.
Spożywanie energetyków ma wielki wpływ na dorastanie. Młody organizm, który jest pobudzany przez kofeinę, uzależnia się od niej. Swiss National Science Foundation przeprowadził badania, które wykazały, że kofeina może hamować rozwój umysłowy. Mało tego – duża zawartość cukrów przyczynia się do otyłości, cukrzycy, a nawet osłabia zęby. Spożywanie dużej ilości pobudzających napojów może wywołać padaczkę, stany lękowe i inne choroby psychiczne. Nie mówiąc już o nadmiernym pobudzeniu, po którym zazwyczaj przychodzi „zjazd”, w którym dzieci nagle tracą energię i zapał.
Co więc zrobić, kiedy nastolatkowi brakuje energii? Wprowadzić zbilansowaną dietę z wyłączeniem prostych węglowodanów. Zaproponować ruch na świeżym powietrzu – może to być nawet spacer. Żeń-szeń można podawać dzieciom już od dwunastego roku życia, zachowując umiar i zdrowy rozsądek. Orzechy brazylijskie, imbir, aronia, awokado, pestki dyni, soczewica… Istnieje dużo produktów, które możemy zaproponować swojemu dorastającemu dziecku, które skarży się na brak energii.
Napoje energetyzujące to pełne chemii zło, które może zaszkodzić nie tylko dorosłym, ale nieświadomym dzieciom. Raczej nie doczekamy się czasów, w których tak jak np. na Litwie napoje te są dostępne tylko dla osób pełnoletnich. Dlatego tak ważne jest uświadamianie o ryzyku, jakie niosą ze sobą energetyki.