Granica człowieka to taka niewidzialna linia, dzięki której czujemy się bezpiecznie. Rodzice wiedzą, że jeśli krzykną na dziecko, to ono wpadnie w jeszcze większą furię. To granica postawiona przez latorośl. Szef w pracy nie pozwala sobie mówić na „ty” – to jego granica względem pracownika. Mąż wie, że jeśli okłamie żonę nawet z błahostką, to ona straci do niego zaufanie. To granica, którą postawiła kobieta. Natomiast mąż oczekuje od kobiety, że kiedy on jest zły z jakiegoś powodu, potrzebuje samotnej chwili, żeby się uspokoić. To jego granica. I te granice można mnożyć na wszelakich przykładach. Problem jest jednak wtedy, kiedy nie potrafimy tej granicy postawić również swojej rodzinie: mamie, wujkowi, babci, a nawet koleżankom. Myślimy, że nie wypada i nie chcemy nikogo urazić. A to wielki błąd!
Zbliżają się piękne Święta, niestety nie dla wszystkich są one wyczekane i upragnione. Nie wszyscy mogą cieszyć się rodzinnym gronem i spokojem. Dla niektórych okres świąteczny to niewygodne pytania, na które nie chce się udzielać odpowiedzi. Dla niektórych to walka z rodziną, która próbuje podważyć rodzicielski autorytet na oczach dzieci.
Kiedy dziecko? Kiedy kolejne dziecko? Kiedy ślub?
Rodzina powinna rozmawiać ze sobą o wszystkim, pod warunkiem, że tego chcemy. Więzy krwi, czy drzewo genealogiczne nie daje obowiązku dzielenia się intymnymi i prywatnymi wydarzeniami z naszego życia. Zwłaszcza starsze pokolenie nie zdaje sobie sprawy z tego, że pytania z dziedziny „wrażliwych”, mogą kogoś nie tylko irytować, ale też ranić. Nie można jednak obrażać się na ciocię, bo ciągle pyta: „no, kiedy ten ślub?”, jakby od tego miało zależeć jej życie. Ona najprawdopodobniej wychowała się w czasach, kiedy założenie rodziny było wyznacznikiem szczęścia. Czasami ludzie po prostu nie potrafią rozmawiać inaczej i nie zdają sobie sprawy z tego, że kobieta może stara się o dziecko od dłuższego czasu i z tego powodu wylała już mnóstwo łez. Ale to nie znaczy, że nagle, przyciśnięta do muru powinna powiedzieć, przez co przeszła lub jakie ma plany na przyszłość. W tej sytuacji trzeba postawić granice, a można zrobić to na wiele sposobów:
”Nie chcę o tym rozmawiać” albo: „Kiedy przyjdzie na to odpowiedni moment, to na pewno Was powiadomimy”. – i uciąć rozmowę. Tyle wystarczy.
Przecież czekolada mu nie zaszkodzi! Jaka alergia? Zobacz, jakie chude to dziecko!
A jeśli już mamy dziecko, to często przy rodzinnych spotkaniach możemy dowiedzieć się, jakie błędy popełniamy i jak powinniśmy je żywić, czy wychowywać. Babcia, która proponuje kolejnego czekoladowego zajączka, czy „ciocia dobra rada”, która uważa, że jak dziecko dostanie klapsa w dupę, to się uspokoi. Nie ma co się śmiać, czy obruszać – nasza rodzina to kilka pokoleń i to jest z jednej strony naprawdę piękne, a z drugiej – wymaga naprawdę dużo cierpliwości i stanowczości. Wyobraź sobie teraz swoją całą rodzinę przy jednym, wielkim stole. Każda z tych osób „swoje przeżyła” i wychowywała swoje dzieci według obecnych w tamtych czasach podręczników. I każda z tych osób, chce jak najlepiej dla Twojego dziecka. Bo to nie jest tak, że tym osobom nie należy się szacunek. Tym osobom naprawdę należy podziękować za troskę, ale postawić swoje granice:
„Dziękuję ciociu, ale WIEM, JAK WYCHOWAĆ SWOJE DZIECKO”. „PROSZĘ, ŻEBYŚ NIE PODWAŻAŁA MOJEGO AUTORYTETU PRZY DZIECKU”.
To tylko kilka sytuacji, w których możemy się znaleźć podczas rodzinnych wizyt. Wiele z nich da się grzecznie, kulturalnie i na spokojnie wyjaśnić, wyznaczając granice. Dzięki granicom nie poczujemy się zakłopotani czy źli. Granica oddziela strefę komfortu od rozchwiania emocjonalnego i zwątpienia w siebie. Granice uczą poszanowania swojego wewnętrznego JA. Granice są potrzebne. Granice są bardziej ludzkie, niż się wydają.