Ciałopozytywność, body positive, to bardzo ważny ruch w stronę wielu osób na całym świecie. W czasach kiedy wygląd przekłada się na każdą strefę życia, inicjatywa jest ziarenkiem nadziei na to, że może się to zmienić. Na potrzeby dzisiejszego materiału zapytałam kilka mam, czy mają problem z akceptacją swojego ciała i wyglądu po urodzeniu dzieci. Wszyscy wiemy, że ciąża zmienia ciało kobiety, nierzadko już na zawsze. Zapytałam też, czy czują się ze swoimi ciałami dobrze i czy je kochają. Prosiłam, aby odpowiedzi były szczere. Spytałam też o to, czy to, co czują, ma wpływ na relację z partnerem. Oto co mi napisały.
Małgorzata, mama trójki dzieci
Już po pierwszej ciąży moje ciało straciło jędrność. W drugiej ciąży urosły mi piersi, a po porodzie po prostu… obwisły. Jestem posiadaczką niesamowicie obwisłych piersi i dodatkowo jedna jest mniejsza, druga większa. Co zostawiła mi trzecia ciąża? Skórę na brzuchu, której nie da rady ukryć 😀
Piersi były moim koszmarem. Rozważałam nawet operację. Niestety nie stać nas na nią. Nie mogłam na nie patrzeć. Miałam straszy problem z seksem. Wstydziłam się ściągnąć stanik przy mężu, przestałam brać z nim wspólny prysznic. Skórę na brzuchu jakoś zaakceptowałam, ale dalej nie potrafię patrzeć na swoje piersi bez uczucia wstydu.
Weronika, mama jednego dziecka
Ciąża zostawiła mi pamiątkę w postaci rozstępów. Uda, brzuch, a nawet plecy. Smarowałam, dbałam, wcale dużo nie przytyłam. Najwidoczniej moje ciało tego potrzebowało, aby dać miejsce maluszkowi.
Nie przeszkadza mi ani jeden rozstęp. Mój cellulit też zaakceptowałam. Wiadomo. Chciałabym mieć gładkie ciało, bez żadnej skazy, ale jest, jak jest. Mojemu mężowi nic nie przeszkadza, nie wstydzi się mnie na basenie. Widzę, że jestem dla niego atrakcyjna.
Basia, mama czteroletniego chłopca
Urodziłam cztery lata temu, a do tej pory walczę z nadwagą. Moje wyniki są w porządku, mam dietę i treningi. Moje dziecko jest bardzo absorbujące, ja mam stresującą pracę i niestety nie mam silnej woli. Oprócz nadwagi odkąd zostałam mamą, zmagam się z tłustą cerą, pełno na niej zaskórników, pryszczy. No i bardzo się pocę. Kiedyś na pewno się tak nie pociłam.
Pogodziłam się z tym, jak wyglądam i jak moje ciało zareagowało na ciążę i na macierzyństwo. Dbam o siebie i to mi dodaje pewności siebie. Mój chłopak gorzej to wszystko zniósł. Do tej pory potrafi wypomnieć mój wygląd lub zaśmiać się nawet przy znajomych, że stałam się mamą i jednocześnie świnką.
Edyta, mama dwójki dzieci
Moje ciało bardzo szybko doszło do siebie po urodzeniu pierwszego i drugiego dziecka, ale to nie znaczy, że wszystko jest ok. Podczas pierwszego porodu miałam rozcinane krocze. Lekarz bardzo brzydko mnie zszył, szycie goiło się naprawdę długo, a teraz nie wygląda to estetycznie. Mam przy pochwie taki dodatkowy kawałek mięsa. Drugi poród to było cesarskie cięcie, mam bliznę, ale niewielką.
Z mężem jesteśmy w separacji, ale nie miało na to wpływu moje krocze. W tej kwestii czułam się pewna siebie i mężowi w ogóle to nie przeszkadzało jak podobnie z blizną po CC. Nie wyobrażam sobie jednak momentu, w którym poznaję nowego mężczyznę, zakochuję się i idziemy razem do łóżka. Wydaje mi się, że będę odczuwała wstyd. Nie wiem… jakoś tak dziwnie.
Body positive po urodzeniu dzieci
Jestem pewna, że o body positive powinno być jeszcze głośniej. Pomogłoby to matkom zaakceptować swoje ciało po urodzeniu dzieci i przede wszystkim mieć świadomość tego, że ma ono prawo się zmieniać. I miałoby to wpływ na postrzeganie piękna i realnego wyglądu przez nieświadomych mężczyzn. Bo nasze ciało, niezależnie jak o nie dbamy, potrafi spłatać nam figle. I musimy to nie tylko zaakceptować, ale też pokochać.
Wszelkie rozstępy, wygląd piersi, pochwy, kształt brzucha, znamiona, blizny – przecież to wszystko jest tak naturalne. To moda na perfekcjonizm, złe schematy piękna, era promowania wygładzonych filtrów uczyniła je czymś złym. A to jest bardzo szkodliwe i niesprawiedliwe.